Dziennikarka Polsat News rozmawiała z ambasadorem Francji w Polsce Pierrem Levym. W wywiadzie pojawił się wątek wypowiedzi ministra spraw zagranicznych Jacka Czaputowicza, która padła jeszcze przed świętami. Szef polskiego MSZ mówił wówczas o Francji w kontekście zamachu w Strasburgu i protestów "żółtych kamizelek".
Stwierdził, że te zdarzenia świadczą o tym, że nad Loarą jest "coś tam nie w porządku". Później Czaputowicz poszedł dalej w swojej ocenie, a jego słowa cytowały francuskie media, powiedział bowiem:
To samo protesty w ostatnich tygodniach, wycofanie się prezydenta Emmanuela Macrona z reformy państwa, jest to smutne dlatego, że Francja jest tym chorym człowiekiem Europy, ciągnie Europę w dół
Ambasador Francji stwierdził, że nie chce ukrywać problemów jego kraju, ale był zdziwiony takim tonem szefa polskiego MSZ.
Nie będę ukrywał, że byłem zaskoczony, a nawet zszokowany tą wypowiedzią. Z różnych powodów
- powiedział Levy, wyliczając, że Francja obecnie przechodzi przemiany i "to nie jest łatwy proces". Tłumaczył też, że losy państw UE są połączone i "nikt nie korzysta na braku stabilności" u któregoś z członków wspólnoty.
- Polacy powinni sobie zdać sprawę, że siły przeciwne Macronowi na prawicy, na skrajnej prawicy, na lewicy i na skrajnej lewicy to siły, których wizje polityczne są sprzeczne z fundamentalnymi interesami Polski - powiedział ambasador Levy.
Dodał też, że nie krył zdziwienia słowami Jacka Czaputowicza, ponieważ obecnie Polska i Francja "pracują wspólnie w dobrej wierze", by zacieśnić relacje i "naprowadzić" je na właściwe tory.