Sikorski w rozmowie z portalem wiadomo.co wyjaśnia również, że słabość w negocjacjach wewnątrz UE wynika między innymi z czystki w administracji. - Zwolnili 10 tys. urzędników, w tym także tych, którzy znali się na UE. Unia jest skomplikowana. Trzeba dobrych parę lat w Brukseli, żeby wiedzieć, jak to wszystko chodzi. Trzeba jeszcze znać urzędników, komisarzy, mieć wychodzone ścieżki. Jak się wysyła ludzi od Rydzyka albo z partyjnych gabinetów, to są takie efekty; tam ślepy prowadzi ślepego - ocenia.
Polityk w wywiadzie krytykuje ministra spraw zagranicznych Jacka Czaputowicza za jego wypowiedź po zamieszkach we Francji. Szef MSZ stwierdził wówczas, że "Francja jest chorym człowiekiem Europy, ciągnie Europę w dół, natomiast Polska jest jasnym punktem". - Gdyby to u nas były zamieszki, a przywódcy europejscy sobie z tego robili żarty, to możemy sobie wyobrazić, co by PiS-owska prasa i telewizja wyprawiała. Takie wypowiedzi są na pewno przeciwskuteczne, jeśli chodzi o polskie interesy - zauważa Radosław Sikorski.
Zdaniem Sikorskiego niebawem "zderzymy się z konsekwencjami głupoty PiS-owskiej, jeśli chodzi o politykę energetyczną". Polityk zauważa, że "grożą nam gigantyczne kary jako cena za walkę o 80 tys. głosów na Śląsku". - Po czym i tak spala się coraz większe ilości węgla rosyjskiego - przypomina i dodaje: - Czy Polska jako całość na tym zyska? Co jest interesem narodowym? Trzeba mieć świadomość, czego się chce, a nie tylko grzmieć o wstawaniu z kolan.
Sikorski został też spytany o wejście do strefy euro. Jego zdaniem "bilans wychodzi na plus". - Uważam też, że aby ponownie wejść do wyścigu, do grupy trzymającej władzę w Unii, trzeba się będzie uwiarygodnić. Przekonać resztę Europy, że PiS to był nacjonalistyczny przypadek przy pracy, a nie prawdziwa Polska - stwierdza. Dodaje, że jednym z argumentów za przyjęciem nowej waluty jest to, że pula środków unijnych dla krajów bez euro będzie mniejsza.
Były marszałek był też pytany o nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym, którą PiS musiało wprowadzić po wyroku TSUE. - Z patriotycznym impetem walnęli w ścianę i się od niej odbili. Taka jest cała polityka PiS-u: wielkie słowa, po czym wielka klapa. Przypomina mi to późną sanację. Najpierw gadają o honorze, potem ponoszą sromotną klęskę, a na koniec uciekają z kraju, ale wszystko na najwyższym diapazonie patriotyzmu, a każdy, kto się z nimi nie zgadza, jest zdrajcą - mówi Sikorski.