Zgodnie z postanowieniem Andrzeja Dudy z 4 grudnia ze stanowiska odwołani zostali Jan Piekło, ambasador RP na Ukrainie oraz Krzysztof Ciebień, ambasador w Korei Północnej.
W obronie tego pierwszego teraz stanęła grupa kilkudziesięciu osób - dziennikarzy, przedsiębiorców, ekspertów i działaczy na Ukrainie. W apelu przeciwnicy odwołania ambasadora podkreślają, że Piekło urzęduje w bardzo trudnych ze względu na rosyjską agresję czasach dla Ukrainy. Autorzy apelu podkreślają ponadto, że "dzisiejsze relacje polsko-ukraińskie nie są wolne od trudnych, wymagających szczególnej uwagi kwestii". Zwracają przy tym uwagę m.in. na kontrowersje dotyczące ekshumacji ofiar zbrodni wołyńskiej.
Czytaj też: Andrzej Duda odwołał trzech ambasadorów RP. Wśród nich Jan Piekło, szef placówki na Ukrainie
"Uważamy, że w działaniach tych – zarówno związanych ze wspieraniem Ukrainy na polu dyplomatycznym, jak i dotyczących dwustronnych relacji w wymiarze historycznym i bieżącej polityki – zasadnicze jest budowanie zaufania. Dlatego Polskę na Ukrainie powinien reprezentować nadal dotychczasowy Ambasador Jan Piekło" - czytamy w apelu. Sygnatariusze przekonują, że dotychczasowy ambasador ma doświadczenie związane z "obserwacją konfliktów zbrojnych", dzięki czemu rozumie problemy Ukrainy. "Zmiana na stanowisku ambasadora na Ukrainie budzi również obawy wśród Polaków na Ukrainie" - czytamy dalej. List wraz udostępniła na swoim Twitterze Agnieszka Romaszewska-Guzy, dyrektorka Biełsatu, na co zareagował ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Duchowny nie przebierając w słowach skrytykował sygnatariuszy.
"Oby Pan Prezydent Andrzej Duda nie uległ histerycznej reakcji sojuszników oligarchy i czciciela ludobójczej UPA Petro Poroszenko i nie cofnął dymisji Jana Piekly, który tyle razy nie zachował się jak trzeba wobec rodzin ofiar" - napisał.
Na wpis szybko zareagowała Romaszewska-Guzy. "Oj bo się ksiądz doigra sprawy sądowej. Takiej wcale nie śmiesznej. Nie jestem sojusznikiem 'oligarchy i czciciela ludobójczej UPA' i nie życzę sobie być tak nazywana. Proszę to usunąć!" - napisała.
Na pytanie Isakowicz-Zaleskiego, co jest nieprawdą, odparła: "Ja mogę się wypowiedzieć w tej drugiej kwestii. Nie zajmuję się wspieraniem prezydenta Ukrainy i to zdanie, zwłaszcza w połączeniu z określnikami dodanymi do opisu prezydenta Poroszenki narusza moje dobra osobiste i jako ekspertki i dziennikarki".