Po wyborach Prawo i Sprawiedliwość uzyskało większość w Sejmiku Śląskim. Udało się to dzięki temu, że partia podpisała porozumienie z Wojciechem Kałużą, radnym z Żor, który do sejmiku startował w wyborach z listy Koalicji Obywatelskiej. - Moją partią jest Śląsk. Zobowiązania mam wobec swoich wyborców, którzy na mnie głosowali. A oni oczekują głównie skuteczności - oświadczył Kałuża, który przeszedł do PiS.
Radny był za to ostro krytykowany przez swoich dotychczasowych kolegów z Koalicji Obywatelskiej. Gdy rozpoczęła się sesja sejmiku, co uchwyciły kamery Polsat News, Wojciecha Kałużę powitali oklaskami radni z PiS, natomiast przedstawiciele innych ugrupowań nie tylko wybuczeli go, ale wykrzykiwali: "zdrajca" i "Judasz".
Krytycy mówili o zdradzie, "sprzedawaniu się", a nawet korupcji politycznej. Teraz Platforma Obywatelska chce potraktować kwestę rzekomej korupcji poważnie i zawiadamia prokuraturę - poinformowała partia.
Jak podaje katowicka "Gazeta Wyborcza", poseł Borys Budka zarzucał, że "przypadku Wojciecha Kałuży doszło nie tylko do oszustwa wyborców (...), ale do korupcji politycznej". Poseł mówił o "kupowaniu radnych" przez PiS.
W cytowanym przez "Wyborczą" zawiadomieniu do prokuratury PO zarzucają, że politycy PiS, w tym szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk "udzielił obietnicy korzyści osobistej osobie pełniącej funkcję publiczną, tj. radnemu Sejmiku Wojciechowi Kałuży w postaci obietnicy objęcia stanowiska Wicemarszałka Województwa Śląskiego".
"Obietnica udzielenia korzyści osobistej i majątkowej została udzielona w zamian za i w oczekiwaniu na zagłosowanie przed radnego Wojciecha Kałużę w określony sposób" i poparcie kandydata PiS na marszałka województwa - zarzuca Platforma.