Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki był jednym z gości Konrada Piaseckiego w programie "Kawa na ławę" w TVN24. Jednym z tematów rozmowy było czwartkowe zatrzymanie przez CBA byłego szefa KNF (w latach 2011-2016) Andrzeja Jakubiaka i sześcioro dawniej podległych mu urzędników.
Prokuratura poinformowała, że urzędnicy do października 2013 r. nie ustanowili zarządu komisarycznego w SKOK-u Wołomin, mimo wiedzy, że SKOK-owi grozi niespłacenie zobowiązań wobec klientów. Prokuratura podkreśla, że decyzję wydano rok później (4 listopada 2014 roku), według śledczych - zbyt późno.
Podejrzani usłyszeli zarzuty. Były szef i wiceszef Komisji Nadzoru Finansowego zostali zwolnieni do domu za poręczeniami majątkowymi w wysokości od 100 do 200 tysięcy złotych. Dotyczy to także pięciorga pozostałych byłych urzędników KNF zatrzymanych w czwartek.
W obronie zatrzymanych stanęli m.in. byli prezesi NBP Hanna Gronkiewicz-Waltz, Leszek Balcerowicz i Marek Belka, którzy przekonywali, że pracownicy KNF "zwalczali nadużycia w układzie SKOK".
- Prokuratura dopiero teraz porządnie się wzięła za sprawę, zabezpieczyła dowody, m.in. na komputerach ludzi z KNF-u, którzy otrzymali zarzuty. Co było na tych komputerach? Informacja o tym, że panowie wiedzieli i to twardo wiedzieli już w 2013 r., że jest tam gigantyczne złodziejstwo. Tylko oni mieli instrumenty i narzędzia, żeby przerwać to złodziejstwo
- komentował Patryk Jaki w TVN24.
Dodał, że "to są informacje z prokuratury" i "są to informacje publiczne".
- To nie są informacje objęte tajemnicą śledztwa? - upewniał się prowadzący "Kawę na ławę" Konrad Piasecki.
- Jeżeli panu przekazuję, to znaczy, że nie - odpowiedział Jaki.
- Był wniosek o to, aby wprowadzić zarząd komisaryczny, wniosek przygotowany w Komisji Nadzoru Finansowego, właśnie do SKOK-u Wołomin, żeby przestali kraść. Ten wniosek był przygotowany już w 2013 r. Mimo to ci panowie, z których robi się bohaterów, czekali ponad rok czasu, aż zostaną wyprowadzone wszystkie pieniądze - dodał wiceminister sprawiedliwości.
Publicyści szybko zwrócili uwagę, że nie jest do końca pewne, czy Patryk Jaki takie informacje mógł ujawnić.
"W programie "Ława Polityków" Patryk Jaki ujawnił, co jest w komputerach zatrzymanych przez CBA Wojciecha Kwaśniaka i Andrzeja Jakubiaka. Dwa pytania: 1) Na jakiej podstawie prawnej Jaki to wie? 2) Czy nie złamał art. 241 KK i nie ujawnił tajemnicy śledztwa?" - napisała na Twitterze dziennikarka Superstacji Eliza Michalik.
Artykuł, na który powołała się Michalik, mówi o tym, że "kto bez zezwolenia rozpowszechnia publicznie wiadomości z postępowania przygotowawczego, zanim zostały ujawnione w postępowaniu sądowym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".
"PiS-owska ustawa o prokuraturze pozwala przekazywać mediom takie informacje, ale może to robić prokurator generalny albo szefowi danej prokuratury. Jaki jest wiceministrem" - zauważyła z kolei dziennikarka "Polityki" Ewa Siedlecka.
Z kolei adwokat Ewa Stępniak, działaczka Obywateli RP, przywołała w swoim wpisie ustawę o prokuraturze.
"Prokurator Generalny, Prokurator Krajowy lub inni upoważnieni przez nich prokuratorzy mogą przedstawić organom władzy publicznej, a w szczególnie uzasadnionych przypadkach TAKŻE INNYM OSOBOM, informacje dotyczące działalności prokuratury, w tym także informacje dotyczące konkretnych spraw" - zauważyła.
"Z orzecznictwa na kanwie postępowania dyscyplinarnego w sprawie złamania tajemnicy zawodowej - nie jest naruszeniem tajemnicy informacja już ujawniona. Myślę, że taka będzie ich linia. I może się obronić" - dodała.