Politycy zawsze mieli zakusy, aby ogrzewać się w ciepełku bijącym od sportowców. Z drugiej strony władze związków sportowych inwestują w kontakty ze światem polityki, by mieć w ten sposób polisę ubezpieczeniową i krótką ścieżkę dotarcia do rządu.
PiS i PO przy siatce
W Polskim Związku Piłki Siatkowej wiceprezesem jest Paweł Papke - przez dwie kadencje poseł Platformy Obywatelskiej, ale też wielokrotny reprezentant Polski w piłce siatkowej. "Papkin" był krótko nawet prezesem PZPS.
Wiceprezesem siatkarzy jest także Ryszard Czarnecki - europoseł Prawa i Sprawiedliwości. O ile Papke obrał kurs na karierę w zarządzaniu sportem, to dla Czarneckiego jest to sposób na budowanie popularności i pretekst dla występów w mediach, co winduje jego akcje w polityce. A że w zarządzie europoseł zajmuje się kontaktami międzynarodowymi, to może i przy tej okazji - co bardzo lubi - podróżować po świecie. Jednocześnie Czarnecki lobbuje za siatkówką - przyłożył ręce do tego, aby premier wsparł siatkówkę 15 mln zł.
Poseł PiS celuje w siatkę
Chrapkę na budowanie własnych wpływów w siatkówce ma poseł PiS Grzegorz Matusiak. Poseł jest związany z Jastrzębiem-Zdrój, gdzie mieści się klub Jastrzębski Węgiel grający w PlusLidze.
Przed kilkoma dniami zjawił się nieproszony na walnym zgromadzeniu Profesjonalnej Ligi Siatkówki S.A., która odpowiada za rozgrywki klubowe w Polsce.
Grzegorz Matusiak mówi dla Gazeta.pl: - Interesuję się siatkówką. Na walnym zgromadzeniu PLS chciałem się spotkać z kilkoma osobami, ale niestety - zgodnie z regulaminem Ligi - z pozostałymi nie miałem takiej możliwości. Zrezygnowany wróciłem na Śląsk. Szanuję prawo. Może moim błędem było to, że z braku czasu nie skierowałem wcześniej pisma do władz PLS z prośbą o zaproszenie. Jako przedstawiciel Sejmu jestem zainteresowany sportem. Jeżeli są jakieś potrzeby i problemy do rozwiązania, to posłowie dysponują możliwościami - mówi poseł PiS.
A pana przyjazd to przypadkiem nie zakusy na przejęcie PLS albo choć rozszerzenie wpływów w tym sporcie? - Ja nie mam takich aspiracji. A że ktoś w kuluarach mówi, to mnie to już nie interesuje - odpowiada poseł.
Matusiak na lodzie
Poseł Grzegorz Matusiak to jednak człowiek orkiestra. Z siatkówką mu się nie udało, więc obrał kurs na hokej. 27 listopada został wybrany na członka zarządu Polskiego Związku Hokeja na Lodzie.
Zresztą wiceprezesem u hokeistów jest od 2016 r. poseł PiS Marek Matuszewski - teraz już na wylocie z partii, bo zawieszony w prawach członka partii w związku z "Działaniem na szkodę PiS w okręgu łódzkim".
Wsad prawą ręką Sasina
Natomiast w koszykówce niepodzielnie teraz rządzi Radosław Piesiewicz - prawa ręka Jacka Sasina, ministra i szefa Komitetu Stałego Rady Ministrów, członka PiS. Piesiewicz nie dość, że pod koniec listopada został szefem Polskiego Związku Koszykówki, to pełni także funkcję prezesa Polskiej Ligi Koszykówki S.A.
W PZKosz politycy to nie pierwszyzna. Kilka lat temu szefem związku koszykówki był senator PO Roman Ludwiczuk.
Boniek nie da sobie w kaszę dmuchać
W piłce nożnej bardzo silną pozycję ma Zbigniew Boniek. Ale już członkiem zarządu PZPN jest Mieczysław Golba - senator PiS, który należy do Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry. Golba od lat jest działaczem sportowym, ale na fotel szefa Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej wybrano go już po przejęciu władzy w kraju przez PiS. A w tym roku wszedł w skład zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej - centrali.
Boniek ma tak silną pozycję w związku i nazwisko - nie tylko w Polsce - że ewentualnych zakusów władzy na PZPN nie musi się obawiać.
Polityk bliski o. Rydzykowi na ratunek curlingowi
Koło ratunkowe w postaci siebie rzucił z kolei w... curlingu były poseł PiS bardzo bliski Radiu Maryja - Andrzej Jaworski, do niedawna także wiceprezes największego producenta cukru w Polsce ("Polski cukier").
Koło ratunkowe, bo Polski Związek Curlingu się stoczył. Ministerstwo Sportu i Turystyki przestało finansować rodzimy curling, póki nowe władze nie wydobędą związku z dna po tym, jak na mistrzostwach Polski w Curlingu Mixtów, organizowanych właśnie przez PZC doszło do kompromitacji. Sami zawodnicy wezwali wówczas straż pożarną, a ta stwierdziła nieprawidłowości i wezwała inspekcję budowlaną.
Polityczny desant na związki sportowe jest możliwy, bo partyjni działacze mają karty przetargowe w postaci obietnic, że prezesi w zasobnych spółkach Skarbu Państwa łaskawszym okiem będą spoglądać na nich i sypać pieniędzmi na sponsoring. A do tego gwarantują przyjaźniejsze kontakty z ekipą rządzącą.