W zarządzie Nowoczesnej doszło do kolejnego sporu. Część posłów wnioskowała o stworzenie wspólnego klubu KO z Platformą Obywatelską.
Kamila Gasiuk-Pihowicz, wiceprzewodnicząca Klubu Poselskiego Nowoczesna, od jakiegoś czasu mówiła, że "mocny, zdecydowany sygnał w postaci powołania wspólnego klubu KO jest potrzebny". We wtorek podkreśliła również, że połączenie sił Nowoczesnej i Platformy Obywatelskiej we wspólnym klubie stworzyłoby siłę, która jest w stanie pokonać PiS.
Innego zdania jest Katarzyna Lubnauer. - Dominujący jest głos, że chcemy zachować swoją programową niezależność - mówiła w rozmowie z RMF FM.
W środę prezydia Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej przyjęły uchwały, które zakładały fuzję klubów w jeden. Około godziny 10 poinformowano, że do zjednoczenia nie dojdzie. Pomimo że władze klubu Nowoczesnej przyjęły uchwałę, odrzucili ją w głosowaniu posłowie tej partii.
Uchwała została odrzucona, co nie zmienia faktu, że są posłowie Nowoczesnej, którzy wciąż uważają, że KO należy wzmacniać także poprzez tworzenie wspólnego klubu
- mówiła po decyzji Kamila Gasiuk-Pihowicz.
Informację chwilę potem potwierdziła Katarzyna Lubnauer. Na pytanie o to, czy klub nadal będzie rozmawiał o ewentualności połączenia powiedziała: "Nadal będziemy rozmawiać". Taką samą odpowiedź miała na pytanie, czy spodziewa się rozpadu w Nowoczesnej.
Z informacji, do których dotarł reporter RMF FM, wynika jednak, że szefowa Nowoczesnej jest już zdecydowana, co do fuzji klubów PO i Nowoczesnej. - Nie ma szans na wspólny klub - miała powiedzieć Katarzyna Lubnauer.
O sporach w Nowoczesnej mówi się od kilku miesięcy. Od maja partię opuściło wielu członków. Większość z nich dołączyło do nowej partii Ryszarda Petru Teraz!. Emocje wzbudziło również odejście Wojciecha Kałuży, radnego z listy Koalicji Obywatelskiej (członka Nowoczesnej) przeszedł do Prawa i Sprawiedliwości, dając PiS większość w sejmiku woj. śląskiego.
W listopadzie aż 150 osób z podkarpackich struktur Nowoczesnej zdecydowała się na przejście. Masowa rezygnacja z członkostwa w partii Nowoczesna spowodowała, że struktury partii na Podkarpaciu zostały zupełnie zlikwidowane. Kilka tygodni później poinformowano o kolejnych odejściach, tym razem na Pomorzu Zachodnim. Jako powód podano wewnętrzne konflikty.
Posłowie z zachodniopomorskich struktur Nowoczesnej wystosowali również list do zarządu partii. Napisano w nim, że odsunięcie Ryszarda Petru od kierownictwa partii było błędem. Mieli również zastrzeżenia do zarządzania Nowoczesną po wyborach samorządowych. "Powyborcza rzeczywistość pokazała, że ustalenia koalicyjne to także pobożne życzenia, a medialne przepychanki pomiędzy posłami Nowoczesnej, których jesteśmy świadkami, dopełniają obrazu rozpadającej się partii, w której 'góra' gra tylko i wyłącznie na siebie" – napisano.