Szczyt klimatyczny w cieniu węgla. "To nie fair ze strony władz Polski, jak traktują Śląsk"

Patryk Strzałkowski
Węgiel to zło - podkreślają promotorzy ochrony klimatu na COP24. Ale na szczycie klimatycznym w Katowicach widać go dosłownie wszędzie, do tego mówi o nim sam prezydent Duda. - Rząd jest nie fair wobec Śląska - mówi Gazeta.pl ekspertka Greenpeace.
Zobacz wideo

Tego nie dało się uniknąć - na szczycie klimatycznym w Katowicach pojawił się węgiel. Był symbolicznie - w wystąpieniach polskich polityków, wśród sponsorów, w tym grup energetycznych, które go spalają, a także zupełnie fizycznie, na jednej z ekspozycji. Podczas pierwszych dni COP24 nie było co prawda smogu, jednak to głównie zasługa pogody. Ten węglowy kontekst na szczycie klimatycznym spotkał się negatywnymi komentarzami. Jednak daje też szansę - by pokazać chęć i możliwości przemiany i transformacji regionu związanego z górnictwem. Pytanie, czy polskie władze ją dobrze wykorzystają?

Frank Jordans, korespondent agencji AP z Niemiec, zwrócił uwagę na dosłowną obecność węgla w Katowicach - chodząc po mieście zauważył na ulicy dostawę. Jednak w rozmowie z Gazeta.pl ocenia, że Katowice to “interesujący wybór na gospodarza szczytu”. - Polskie władze chciały pokazać, że to testowy przykład przemiany (w odejściu od węgla - red.). Widać po mieście, że to centrum górnictwa węglowego. We wtorek mogliśmy obserwować górnicze tradycje - koncerty z okazji Barbórki - mówił.

- Ludzie są dumni z tych tradycji. To fakt. Ale faktem jest też to, że zdaniem naukowców musimy ograniczyć zużycie paliw kopalnych, jeśli chcemy poradzić sobie ze zmianami klimatu. Więc w pewnym sensie to idealne miejsce na tę konferencję, nawet jeśli dostarcza kontrastujące obrazki - powiedział reporter. Przyznał, że Katowice "mają swój urok” i ciekawą architekturę. - Jest duże zanieczyszczenie powietrza, ale to też najgorszy okres roku pod tym względem. Założę się, że wiosną jest tu dużo bardziej zielono - zauważył.

"Węgla mamy nawet na 200 lat"

Rhoda Boateng, działaczka afrykańskiego oddziału Międzynarodowej Konfederacji Związków Zawodowych, przyznaje, że miała obawy przed przyjazdem na szczyt. Sama specjalizuje się w kwestiach dotyczących sprawiedliwej przemiany, czyli idei, którą teraz chce promować polski rząd. - Gdy usłyszeliśmy, że COP odbędzie się w Polsce, w Katowicach, byliśmy zaniepokojeni: jak ma wyglądać konferencja klimatyczna w górniczym mieście - wspominała w rozmowie z Gazeta.pl. - Ale uznaliśmy, że to krok w dobrą stronę - dodała. Katowice zrobiły na niej dobre wrażenie. - Katowice robią wrażenie zupełnie normalnego miasta. Myślę, że mają duży potencjał, jeśli uda się odejście od węgla - stwierdziła.

Osobna kwestia to wypowiedzi polskich polityków, w tym prezydenta Andrzeja Dudy, które są sprzeczne np. z tym, co mówił Sekretarz Generalny ONZ. Już pierwszego dnia prezydent na forum COP mówił, że “użytkowanie węgla nie stoi tym samym w sprzeczności z ochroną klimatu”, oraz że Polska “ma zasoby wystarczające na 200 lat” i zrezygnowanie z tego byłoby sprzeczne z interesem narodowym. Kolejnego dnia, na Barbórce, oświadczył, że "nie pozwoli, by ktokolwiek zamordował polskie górnictwo". Ekolodzy i nie tylko byli zszokowani tymi wypowiedziami. Serwis analityczny Polityka Insight Climate oceniał, że Duda po pierwsze odwraca uwagę opinii publicznej od inicjatywy polskiej prezydencji - deklaracji "Just Transition", a pod drugie "pośrednio osłabia też pozycję prezydencji COP24".

Korespondent AP ocenia, że takie wypowiedzi głowy państwa - gospodarza COP mają wpływ na polityczne negocjacje na szczycie. Wszystkie kraje muszą porozumieć się, jak dokładnie wprowadzić porozumienie z Paryża i ograniczyć zmiany klimatu. Eksperci oceniają, że negocjacje będą trudne. - Polska ustala ton negocjacji ze swoją deklaracją dotyczącą sprawiedliwej przemiany - mówił Jordans. Dodał, że na szczycie każdy kraj musi przedstawić, jak będzie pracować na rzecz osiągnięcia celu w zatrzymywaniu zmian klimatu.

"Nie wszyscy górnicy zostaną jubilerami"

Negatywne komentarze na Twitterze zebrała jedna z ekspozycji na szczycie. W hali swoje pawilony i stanowiska miały niektóre państwa i organizacje. Wystawiały się też Katowice. Częścią ich pawilonu była wystawa składająca się głównie z węgla: na podłodze pod szybami, w wielkich szafach z metalu i w węglowych produktach, jak biżuteria czy kosmetyki. Z drugiej strony była m.in. kawiarnia i zielony trawnik.

Biuro prasowe miasta tłumaczyło, że ideą jest pokazanie transformacji Katowic. "W miejscu kopalni powstała Strefa Kultury, gdzie odbywa się COP24. Ta symboliczna przemiana przedstawiona jest na naszym stoisku" - przekonywano.

Jednak strefa zebrała mieszane komentarze, w tym niektóre bardzo krytyczne. Jeden z uczestników napisał na Twitterze, że jest zszokowany “kapliczką węgla” na szczycie klimatycznym. Stoisko znajduje się tuż obok pawilonu Polski i dość łatwo przegapić kontekst, o którym pisze biuro prasowe miasta i uznać, iż to element krajowej ekspozycji. - Nie widać tu, żeby chodziło o przejście od węgla do nowoczesności - mówi Polka ze środowiska akademickiego, która dokładnie fotografuję stanowisko (chce pokazać znajomym). Dodaje, że ta wystawa nie jest najważniejszą rzeczą na COP.

- Ale przecież mamy inne rzeczy, którymi można by się tu chwalić - dodaje. - Kto przynosi szafy węgla na szczyt klimatyczny? Można było jedną bryłkę pokazać - dziwią się inni odwiedzający. Lepsze wrażenie mieli goście z Hondurasu, którzy oglądali ekspozycję. - Wielu osobom się to nie podoba i mówią, że to wbrew działaniom na rzecz ochrony klimatu - mówi jeden z nich. Ale oni sami są zaciekawieni. - Pokazuje kontekst tego miejsca - mówią i wspominają, że w pobliskim muzeum można zobaczyć ekspozycję o górniczej historii Zagłębia.

- To na pewno jest prowokujące do dyskusji - ocenił Frank Jordans. Przypomniał, że dzień wcześniej Arnold Schwarzenegger mówił, że aby osiągnąć polityczne porozumienie, trzeba rozmawiać nie tylko z tymi, którzy się z tobą zgadzają. - W tej konkurencji chodzi o to, by ze sobą rozmawiać. Zatem rozmawiajmy o węglu, o tym, co znaczy dla mieszkańców Katowic, Polski czy innych części świata. Węgiel to sprawa o dużym znaczeniu w Niemczech, w Indiach, w Kolumbii, w USA - stwierdził dziennikarz. - Zobaczymy, co się z tym da zrobić. Chociaż wątpię, żeby wszyscy górnicy zostali jubilerami - dodał.

Anabella Rosemberg ze światowego Greenpeace’u w rozmowie z Gazeta.pl podkreśliła, że Śląsk ma wiele powodów, by być dumny ze swojej przeszłości. - A węgiel jest jej częścią - dodała. - Nie widzę problemu w tym, by szczyt pojawił się w regionie związanym z węglem - oceniła.

- Z drugiej strony to ograniczające ze strony polskiego rządu, by sprowadzać Śląsk tylko do węgla, bo to nie jest już rzeczywistość tego regionu. To region przemysłowy, produkuje się tu autobusy elektryczne i wiele innych rzeczy. Rodzi się tu młode wykształcenie z ogromnymi umiejętnościami - stwierdziła. - To nie fair ze strony władz Polski, jak traktują ten region. Pewnie, że trzeba tu rozwiązać kwestię górnictwa. Ale region już ruszył do przodu - dodała. Rosemberg skomentowała, że to polski rząd stara się przedstawić Śląsk jako krainę węgla.

Węgiel źle widziany

We wtorek wieczorem Polska jako pierwsza dostała antynagrodę organizacji pozarządowych "Skamielina Dnia". Jest ona przyznawana państwom, które wykażą się fatalną postawą podczas konferencji. W uzasadnieniu przytoczono wypowiedzi Andrzeja Dudy o węglu. Nagroda jest rzecz jasna happeningiem aktywistów i ma żartobliwą oprawę. Jednak nie znaczy to, że pozostaje niezauważona przez uczestników szczytu i polską prezydencję.

Także dyskutowana ekspozycja ze skrzyniami węgla nie należy z pewnością do najważniejszych elementów konferencji. Jednak nie przyczynia się do jej dobrego wizerunku - nawet dosłownie. We wtorek w polskim pawilonie minister energii przyznawał wyróżnienia dla liderów elektromobilności. Po tym dwie osoby chciały zrobić zdjęcie statuetki od ministra i szukały odpowiedniego miejsca. Najbliżej była węglowa ekspozycja. - Tu jest węgiel, to nie - powiedziała jedna do drugiej i poszły szukać dalej.

Więcej o: