Czwartek, 25 października. Wczesnym popołudniem kolumna rządowa z Beatą Szydło na pokładzie zjeżdża z trasy S1 w stronę Oświęcimia. Jest kiepska pogoda – ok. 10 st. C., przelotne opady, silny wiatr, trudne warunki drogowe.
Około godz. 13:00, na wysokości miejscowości Imielin, dochodzi do kolizji. 77-letni kierowca Peugeota zatrzymuje się przed przejściem dla pieszych, chce przepuścić przechodzącą przez pasy kobietę z wózkiem. Jadące za nim rządowe BMW nie daje rady wyhamować, uderza w Peugeota. W kolizji bierze udział jeszcze jeden pojazd z rządowej kolumny – jadące za samochodem pani premier Audi.
Informacja o stłuczce błyskawicznie przedostaje się do mediów. Jako pierwsze newsa podaje RMF FM. Błyskawicznie reaguje też wicepremier ds. społecznych. Już o 13:15 Szydło publikuje tweeta: „Dziękuję za troskę, wszystko ok. Była drobna stłuczka, nikomu nic się nie stało. Rozbite lampy i zderzaki. Uważajcie na drogach, bo deszcz i ślisko”.
Serwis TVN24.pl napisze później, że jadący z premier Szydło kierowca do jej grupy ochronnej trafił dopiero w październiku tego roku. Rozmówcy portalu wyjawią, że z powodu braków kadrowych w Służbie Ochrony Państwa został wzięty „z łapanki” i nie miał wymaganego doświadczenia. – Nie jeździł wcześniej w żadnej grupie ochronnej, woził tylko szefów SOP-u. Do ochrony wicepremier poszedł w nagrodę oraz żeby się podszkolić. To jeden z jego pierwszych wyjazdów w Polskę – przyzna w rozmowie z dziennikarzami cytowany anonimowo funkcjonariusz SOP.
Kolizja na Śląsku zrodziła wiele pytań. Między innymi o to, dokąd jechała premier Szydło i czym tak naprawdę obecnie się zajmuje. W mediach szybko pojawiły się oskarżenia, że już w czwartek wczesnym popołudniem wracała do domu na weekend. – To nie był wyjazd na weekend, ale na spotkania z wyborcami – prostowała później wiceszefowa rządu w rozmowie z „Super Expressem”.
O spotkania z wyborcami zapytaliśmy Kancelarię Premiera. „Od czasu objęcia funkcji Wiceprezesa Rady Ministrów Pani Beata Szydło odbyła ok. 200 spotkań i podróży służbowych po terenie Polski” – poinformowali nas urzędnicy z KPRM. Jakiego rodzaju są to spotkania? „Przedsięwzięcia związane z działalnością Komitetu Społecznego Rady Ministrów, otwarte spotkania z mieszkańcami, spotkania naukowe, rozmowy z samorządowcami, uroczystości o charakterze patriotycznym oraz religijnym” – czytamy w przesłanym naszej redakcji oświadczeniu Kancelarii Premiera.
Wicepremier ds. społecznych Beata Szydło podczas spływu Dunajcem, 22.04.2018 Fot. Marek Podmokły / Agencja Wyborcza.pl
Urzędnicy zaznaczyli, że „powyższe aktywności miały na celu przede wszystkim konsultacje z poszczególnymi podmiotami, pośrednio lub bezpośrednio zaangażowanymi w kreowanie polityki społecznej”. Do chwili publikacji tego artykułu nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi, ile spotkań odbyło się w Warszawie, a ile poza terenem stolicy. Nie otrzymaliśmy także wykazu odbytych spotkań ani informacji o tym, jakie koszty wygenerowały służbowe podróże premier Szydło.
Pilnie strzeżoną informacją wydaje się również konkretny zakres obowiązków i odpowiedzialności byłej szefowej rządu. Na te pytania też nie otrzymaliśmy jasnej odpowiedzi. Sama premier Szydło w rozmowie z RMF FM, pytana o tę kwestię, stwierdziła tylko:
Ja mam obowiązki powierzone przez pana premiera. Pan premier zaproponował mi, żebym pracowała w rządzie, żebym dalej z nim współpracowała
Z KPRM dowiedzieliśmy się jedynie, że „wiceprezes Rady Ministrów Beata Szydło jest członkiem Rady Ministrów biorącym aktywny udział w pracach rządu, a także przewodniczącym Komitetu Społecznego Rady Ministrów, którego kompetencje określone zostały Zarządzeniem nr 205 Prezesa Rady Ministrów z dnia 20 grudnia 2017 r. w sprawie Komitetu Społecznego Rady Ministrów”.
Wspomniane zarządzenie precyzuje, że głównym zadaniem Komitetu Społecznego Rady Ministrów jest „inicjowanie i koordynowanie przedsięwzięć służących:
Z powyższymi aktywnościami i obszarami związane jest „dokonywanie analiz i ocen sytuacji prawnej”, „przygotowywanie programów i harmonogramów prac”, „koordynowanie prac związanych z przygotowywaniem projektów aktów normatywnych” oraz „uzgadnianie rozstrzygnięć lub stanowisk odnośnie do projektów aktów prawnych i innych dokumentów rządowych”. Do tego Komitet Społeczny Rady Ministrów zajmuje się „wykonywaniem innych zadań powierzonych przez Radę Ministrów lub Prezesa Rady Ministrów”.
Od Kancelarii Premiera chcieliśmy się także dowiedzieć, jakie są konkretne efekty pracy premier Szydło od chwili objęcia przez nią 11 grudnia 2017 roku stanowiska wicepremier ds. społecznych. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że w tym czasie odbyło się siedemnaście posiedzeń Komitetu Społecznego Rady Ministrów, podczas których zajmowano się dwunastoma aktami prawnymi. Wśród nich są m.in. „projekt uchwały Rady Ministrów zmieniającej uchwałę w sprawie programu kompleksowego wsparcia dla rodzin 'Za życiem'” czy „projekt ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach”.
Kancelaria Premiera poinformowała nas również, że na forum Komitetu odbyło się dwanaście dyskusji. Co było tematem rozmów? M.in. prognoza demograficzna dla gmin na lata 2017-2030, protesty rolników w Warszawie czy profilaktyka zdrowotna kobiet w ciąży oraz dzieci. Chcieliśmy, żeby KPRM sprecyzowała, jaka była forma i cel wspomnianych dyskusji, ale do chwili publikacji niniejszego materiału nie otrzymaliśmy w tej sprawie odpowiedzi. Nie otrzymaliśmy też wyjaśnień, jakie były wymierne efekty – np. uchwalone ustawy i nowelizacje ustaw albo wydane rozporządzenia – zarówno wspomnianych dyskusji, jak i procedowanych aktów prawnych.
Beata Szydło JAKUB PORZYCKI
„Na forum Komitetu opracowano i przyjęto projekt uchwały Rady Ministrów o zmianie uchwały 'Regulamin Pracy Rady Ministrów' w zakresie oceny skutków regulacji pod kątem ich wpływu na sytuację ekonomiczną i społeczną rodziny, w tym osób niepełnosprawnych oraz osób starszych oraz przyjęto stanowisko w sprawie zagadnień związanych z młodzieżą, małżeństwem i rodzicielstwem” – czytamy w mailu od urzędników KRPM.
Kancelarię Premiera zapytaliśmy też o miesięczne wynagrodzenie, które od 11 grudnia 2017 roku pobiera premier Szydło i ewentualne nagrody, które otrzymała. KPRM nie podała nam dokładnej kwoty uposażenia byłej szefowej rządu. Dowiedzieliśmy się, że jej wynagrodzenie składa się z części zasadniczej i dodatku funkcyjnego. Wysokość obu części ustalana jest na podstawie tzw. kwoty bazowej, zapisanej w ustawie budżetowej na dany rok. Dla wynagrodzenia zasadniczego mnożnik wynosi 5,7, z kolei dla dodatku funkcyjnego 1,6.
Kwota bazowa dla osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe wynosiła w 2018 roku 1789,42 zł. To oznacza, że premier Szydło co miesiąc otrzymywała 10 199,69 zł wynagrodzenia podstawowego oraz 2863,07 zł dodatku funkcyjnego. Łącznie: 13 062,76 zł. Do tego: przysługujący osobom, sprawującym najwyższe stanowiska państwowe, dodatek za wieloletnią pracę, który waha się od 5 (po pięciu latach pracy) do maksimum 20 proc. miesięcznego wynagrodzenia zasadniczego. Dodatek ten jest wyliczany indywidualnie po udokumentowaniu dotychczasowego stażu pracy.
Z informacji udzielonych przez KPRM wynika, że od grudnia 2017 roku pani premier nie otrzymała nagród za swoją pracę.
O pracę i aktualną sytuację wiceszefowej rządu zapytaliśmy też w PiS-ie. W ostatnich tygodniach premier Szydło w wypowiedziach prasowych kilkukrotnie mówiła bowiem o „zleceniu”, jakie na nią wystawiono. – Dostrzegam, że jest jakieś zlecenie na Beatę Szydło, które co jakiś czas jest odnawiane – przekonywała na antenie RMF FM. – Niektórzy uważają, że ja się teraz wystraszę i będę siedzieć po cichu. Nie wystraszę się. Proszę o cofnięcie tego zlecenia – to już premier Szydło w telewizji wPolsce.pl. Wreszcie wywiad dla tygodnika „Sieci”: – Trudno nie mieć wrażenia, że ktoś takie zlecenie wydał, skoro tuż po ogłoszeniu wyniku (wyborów samorządowych – przyp. red.) przeczytałam w tabloidach, że Szydło przyniosła pecha, bo gdzieś pojechała i przez Szydło ktoś tam przegrał.
Mówi polityk z władz PiS-u:
Sądząc po tym, jaka ekipa chce się jej pozbyć, nie powiedziałbym, że te słowa są przesadzone. Ostatnio wycięto ją z badania zaufania do polityków, które przeprowadza CBOS. To przecież nie przypadek. Wszyscy wiedzą, kto może podjąć taką decyzję
Nasz rozmówca mówi o premierze Mateuszu Morawieckim i jego środowisku. Premier Szydło w swoich wypowiedziach medialnych aż tak wprost tego zarzutu nie stawia. Mówi jedynie, że „zlecenie” wydał ktoś z obozu rządzącego. – Jeżeli na naszym zapleczu funkcjonują osoby nierozumiejące, że wartością nadrzędną jest biało-czerwona drużyna, to nie jest powód do radości. Bardzo często myślę, że to nawet nie są ludzie związani z polityką, tylko tacy, których celem jest zagranie komuś na nosie – tłumaczyła w rozmowie z tygodnikiem „Sieci”.
Beata Szydło, Mateusz Morawiecki Fot. Jakub Porzycki / Agencja Wyborcza.pl
Dlaczego premierowi Morawieckiemu miałoby zależeć na pozbyciu się Szydło? Od polityków z obozu władzy słyszymy, że w partii i zwłaszcza wśród elektoratu sentyment do byłej szefowej rządu wciąż jest duży. Premier odczytuje to jako zagrożenie dla jego pozycji, która jest w 100 proc. zależna od prezesa Jarosława Kaczyńskiego.
Morawiecki wszystko zawdzięcza prezesowi i „wisi” na jego poparciu. Beatę lubił nasz elektorat, była traktowana jako swoja. To wciąż nie daje spokoju Morawieckiemu
– twierdzi jeden z naszych rozmówców.
Strategia wobec Szydło jest więc prosta – „schować” ją, stale mieć na oku i nie dać się politycznie odbudować. A w maju wysłać do Parlamentu Europejskiego i zamknąć sprawę. – Skończy się tak, że dostanie tę jedynkę do europarlamentu, zdobędzie mandat i wyjedzie do Brukseli. Do tego czasu jej sytuacja będzie trudna – przyznaje w rozmowie z Gazeta.pl polityk PiS-u dobrze orientujący się w wewnątrzpartyjnych układankach.
Inny z naszych rozmówców dodaje: – Szydło jest dziś w partii problemem, ale sami sobie ten problem zafundowaliśmy.