Pokazano list Mosbacher do Morawieckiego. Krytykuje rząd za "atak na dziennikarzy"

Dziennikarze opublikowali w mediach społecznościowych list, który ambasador Georgette Mosbacher miała wysłać do Mateusza Morawieckiego. Krytycznie odnosi się do postawy polskiego rządu wobec autorów głośnego reportażu TVN o neonazistach i "urodzinach Hitlera". Ambasada na razie nie potwierdziła jego autentyczności.

"Piszę, by wyrazić swoje głębokie zaniepokojenie niedawnymi zarzutami, jakie stawiają członkowie polskiego rządu przeciwko dziennikarzom oraz zarządowi TVN" - tak zaczyna się list, który Georgette Mosbacher, ambasador USA w Warszawie, miała wysłać do premiera Mateusza Morawieckiego.

List Mosbacher do Morawieckiego

Kopie listu opublikowali na Twitterze m.in. Bartek Godusławski z "Dziennika Gazety Prawnej" oraz Patryk Michalski z RMF FM.

Mosbacher w liście wyjaśnia, że chodzi o dziennikarskie śledztwo "Superwizjera" ze stycznia tego roku o "neonazistach w Polsce". Odnosi się w piśmie do słów Joachima Brudzińskiego, który "publicznie oskarżył TVN o zainscenizowanie urodzin Hitlera". Chodzi o wpis Brudzińskiego na Twitterze. Szef MSWiA napisał 16 listopada: "Kiedy w polskim #Sejm mówiłem o ludziach którzy pod zdjęciem Hitlera i swastyką hajlują to byłem przekonany,że to garstka idiotów i imbecyli. Byłem naiwny. Wyglada na to, że była to ohydna, odrażająca i dewastującą wizerunek Polski w świecie prowokacja. Co na to właściciele TVN?"

"Osoby publiczne atakują dziennikarzy"

Krytycznych słów w liście jest więcej. "To zaskakujące, że osoby publiczne atakują dziennikarzy, którzy wypełniają zadania niezależnych mediów w demokracji tętniącej w Polsce" - pisze dalej Mosbacher. Wytyka, że rząd jest bardziej zainteresowany "poddawaniem w wątpliwość intencji dziennikarzy i próbie powiązania stacji TVN z ekstremizmem" niż działaniami przeciwko grupom ekstremistycznym. 

W ostatnim akapicie ambasador stwierdza, że USA jest razem z Polską jeśli chodzi o walkę z nienawiścią i ekstremizmem oraz doceniają poświęcenie Polski w czasie II wojny światowej. Mosbacher stwierdza, że ważne jest, aby USA i Polska "wspólnie wspierały wspierały wolność mediów, wolność słowa", które są "kamieniami węgielnymi demokracji".

Odręczny dopisek

"Mam nadzieję, że członkowie twojego rządu przestaną atakować, nie wspominając o ściganiu, niezależnych dziennikarzy, którzy wyrażają publiczne interesy i wzmacniają nasze społeczeństwa" - kończy się list ambasador. 

W piśmie Mosbacher pojawiają się błędy w nazwiskach: "Moraweicki" zamiast Morawiecki i "Brudzińksi" zamiast Brudziński.

W prawym dolnym rogu pojawia się odręczny dopisek - prawdopodobnie autorstwa Mosbacher. "Musimy rozwiązać ten problem, staje się on na drodze bardzo ważnych spraw" - czytamy w notce.

O liście informował wcześniej Wojciech Wybranowki z "Do Rzeczy". W komentarzu pod wpisem Bartka Godusławskiego z "Dziennika Gazety Prawnej" napisał: "Tak, to jest ten list, którego część wczoraj poznałem".

Ambasada USA nie potwierdziła autentyczności listu. Przygotowuje oświadczenie w tej sprawie.

Więcej o: