Sprawę opisuje portal korsokolbuszowskie.pl. 15 listopada starosta powiatu kolbuszowskiego Józef Kardyś zrezygnował ze stanowiska. Radni jednogłośnie przyjęli jego rezygnację, a dwa dni później przyjęli go z powrotem. Po co to wszystko? Otóż Kardyś ze względu na swój wiek i wypracowane lata mógł już przejść na emeryturę. Jak sam tłumaczy w mediach, by to nastąpiło musiał mieć przynajmniej jeden dzień przerwy w pracy.
Rezygnacja z funkcji oznacza też sporą odprawę emerytalną. Według lokalnego portalu wynosi ona sześciokrotność jego miesięcznego wynagrodzenia, a ta może być równa ponad 13 tys. zł.
Kardyś w rozmowie z portalem twierdzi, że wszystko dzieje się zgodnie z prawem, a odprawę i tak by dostał. W rozmowie z rzeszowską "Gazetą Wyborczą" stwierdził, że odprawa mu się należała za "harówkę".
Po tym, jak sprawę opisały lokalne media, na stronie starostwa powiatowego pojawiło się oświadczenie Kardysia. Starosta informuje, że odprawę zwrócił do budżetu powiatu. "Wobec powyższego zmiany na stanowisku starosty (...) nie pociągnęły za sobą żadnych skutków finansowych, mających odzwierciedlenie w budżecie powiatu".
To jednak nie koniec. Okazuje się, że odprawa przysługiwała też nowemu staroście, Ryszardowi Sukiennikowi, który formalnie był na stanowisku dwa dni. Sukiennik także poinformował w krótkim oświadczeniu o rezygnacji z trzymiesięcznej odprawy.