Donald Tusk podczas oficjalnych obchodów stulecia odzyskania niepodległości na pl. Piłsudskiego w Warszawie stał na scenie w piątym rzędzie. Między innymi za minister edukacji Anną Zalewską, szefową resortu rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbietą Rafalską czy ministrem kultury i dziedzictwa narodowego oraz wicepremierem Piotrem Glińskim.
Sprawę skomentował były Prezydent RP Aleksander Kwaśniewski. - Jest Polakiem, byłym premierem rządu polskiego, dzisiaj przewodniczącym Rady Europejskiej i w tej roli jego miejsce było niewątpliwie w Warszawie. Żałuję, że nie zostało to docenione. Nie został powitany, został ustawiony w jakimś dalszym rzędzie, a to ciągle jest wysoki przedstawiciel Europy, Unii Europejskiej, w której jesteśmy - mówił w "Faktach po Faktach".
Kwaśniewski ocenił, że gdyby Jean-Claude Juncker przyjechał na obchody, nie skierowano by go do piątego rzędu.
Tusk nie sonduje, Tusk podjął decyzję. Tusk wraca do polskiej polityki po prostu. Chyba nie zostawia szczególnych złudzeń. Oczywiście on nie musi dzisiaj decydować. Będzie czas na decyzje. Wiele będzie zależało od wyników wyborów parlamentarnych
- mówił Kwaśniewski. Dodał, że Tusk "w jakimś sensie tą aktywnością sam sobie buduje pułapkę". - Dlatego że wzbudza duże oczekiwania społeczne i jak te oczekiwania będą naprawdę bardzo wysokie, to trudno będzie powiedzieć: "nie, ja jednak się rozmyśliłem, nie chcę, cofam się" - powiedział.
Były prezydent nie miał wątpliwości co do tego, że powrót Tuska "ma sens" i "byłby wartością". - Czy wyborcy mu na tyle zaufają, żeby powierzyć mu najważniejsze stanowisko w państwie? To już rzecz otwarta - stwierdził.