Czarnecki w rozmowie z Interią odpierał zarzut dotyczący braku oficjalnego powitania Donalda Tuska przez Andrzeja Dudę. Odniósł się natomiast do słów przewodniczącego Rady Europejskiej o "bolszewikach". Zdaniem europosła PiS zostało upokorzone, a zachowanie Tuska było "chamskie i obraźliwe". Tusk twierdzi jednak, że nie miał na myśli PiS.
Twierdził również, że obecny rząd wziął odpowiedzialność za Marsz Niepodległości, a Tusk, gdy był premierem, "uciekał, kiedy był kryzys albo w Dolomity na narty, albo do Sopotu, albo zaszywał się w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów". - Prezydent Duda okazał się mężem opatrznościowym i sytuacja została uratowana - powiedział Ryszard Czarnecki.
Czarnecki ocenił również, że Tusk 11 listopada w Warszawie rozpoczął kampanię wyborczą. - Widać, że jest mu za ciasno w Brukseli. Wbrew temu, co mówiono, że zostanie szefem Komisji Europejskiej, nie ma żadnej propozycji kolejnego stanowiska w UE. Dlatego musi wrócić do kraju. Zmienił już swój przekaz, wyraźnie widać, że jest teraz ukierunkowany na Polskę. Myślę, że jego celem jest zostanie prezydentem Polski, choć niektórzy twierdzą, że chciałby zostać już premierem za rok. Jednak "myślał indyk o niedzieli, a w sobotę mu łeb ucięli". Więcej pokory, panie Donaldzie! - apelował Czarnecki.
Jednocześnie przyznał, że marzy o powrocie Tuska do Polski i jego starcie w wyborach prezydenckich, bo "poniesie spektakularną porażkę z Andrzejem Dudą, który będzie kandydatem PiS".