Hanna Gronkiewicz-Waltz złożyła zażalenie na postanowienie warszawskiego sądu ws. marszu narodowców w Święto Niepodległości. Poinformowała o tym na Twitterze. Wczoraj wieczorem sąd uchylił zakaz dla Marszu Niepodległości, który wydała prezydent stolicy.
"Zaangażowanie przez premiera ŻW w ochronę marszu potwierdza obawy co do możliwości zapewnienia bezpieczeństwa. Jeśli to nie przekona sądu, to znaczy, że przepis pozwalający na wydanie zakazu jest martwy" - napisała.
Wczoraj sędzia Michał Jakubowski uzasadnił, że władze Warszawy nie miały prawa zakazać organizacji zgromadzeń cyklicznych, na które rok wcześniej zgodę wydał wojewoda mazowiecki.
Hanna Gronkiewicz-Waltz zakazała Marszu Niepodległości, organizowanego przez środowiska narodowe. Prezydent wymieniła kilka powodów, chociażby problemy w policji oraz fakt, że przez rok nie sporządzono aktu oskarżenia, dotyczącego Marszu Niepodległości w 2017 r.
Narodowcy naturalnie byli zadowoleni z decyzji sądu. Jednak w praktyce wiadomo, że ich marsz nie odbędzie się w takiej formule, jak dotychczas.
Rząd zdecydował, by zorganizować państwowy Biało-Czerwony Marsz na trasie Marszu Niepodległości. Teoretycznie zaczyna się on godzinę po planowanym starcie marszu nacjonalistów, ale w praktyce nie jest możliwe, żeby przeszedł on pierwszy. Teren będzie zabezpieczony przez SOP, na miejscu będzie wojsko, w tym kolumna pojazdów wojskowych.
Nie wiadomo, co w tym wypadku zrobi środowisko Marszu Niepodległości. Prowadzi ono negocjacje z władzami i na razie nie wiadomo, czy chętni na udział w Marsz Niepodległości zgodzą się iść w państwowym pochodzie. Na Biało-Czerwony Marsz nie będzie wolno przychodzić z innymi flagami czy transparentami niż takie w barwach narodowych. Nie będzie zatem miejsca np. dla chorągwi ONR.