- Nikt nie zabroni Polakom dumnym z odzyskania niepodległości manifestować swojego patriotyzmu. Próbowano tego wcześniej, próbowano w poprzednim ustroju, nigdy się to nie udało. Teraz też się nie uda – przekonuje Tumanowicz. Jak mówi, „to skandaliczna decyzja, oczywiście będziemy się od niej odwoływać”.
Do Warszawy zjeżdżają patrioci z całego kraju, którzy chcą zamanifestować swoją miłość do ojczyzny i uczcić stulecie odzyskania niepodległości. Kompletnie nie rozumiem decyzji prezydent Gronkiewicz-Waltz – dodaje wiceprezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości.
Mimo decyzji stołecznego ratusza ws. odwołania Marszu Niepodległości, organizatorzy wydarzenia nie zamierzają rezygnować z przemarszu ulicami Warszawy 11 listopada.
Marsz na pewno przejdzie ulicami Warszawy, najwyżej jako zgromadzenie spontaniczne – zapewnia w rozmowie z nami wiceprezes Tumanowicz.
Dopytywany przez nas o możliwe zagrożenie dla bezpieczeństwa uczestników i osób postronnych w przypadku organizacji Marszu jako zgromadzenia spontanicznego, mówi, że „służby porządkowe mają też obowiązek ochraniać uczestników zgromadzenia”.
Marsz Niepodległości nigdy nie zagrażał życiu i zdrowiu ludzi, w ostatnich latach był nawet jeszcze spokojniejszy niż wcześniej. Nie widzę powodów, dla których służby miałyby interweniować – argumentuje.
Prezydent Gronkiewicz-Waltz decyzję o zakazie Marszu Niepodległości ogłosiła w środę wczesnym popołudniem. Wcześniej ostrzegała, że nie zawaha się go rozwiązać, jeśli wśród jego uczestników odpalane będą race lub pojawią się „elementy nienawiści” (m.in. rasistowskie czy antysemickie hasła i transparenty).
We wtorek decyzję o zakazaniu marszu środowisk narodowych z okazji Święta Niepodległości podjął ustępujący prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz. Wcześniej skonsultował się z prezydentem-elektem Jackiem Sutrykiem. Jako powód tej decyzji podali liczne incydenty, do których dochodziło podczas poprzednich edycji wydarzenia (m.in. przepychanki i szarpaniny).