"Będzie z czego nalewać". Pojechaliśmy za prezesem Jarosławem Kaczyńskim na małą konwencję PiS

Jacek Gądek
Skarżysko-Kamienna to miasto jakich wiele. Przyjazd prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego to więc święto. I to w takich miastach wygrywa się wybory, a nie w Warszawie.

Skarżysko-Kamienna. Prawie 50 tys. mieszkańców. "Prawie", bo kiedyś to była okrągła liczba, a dziś jest już o kilka tysięcy mniej. Po drodze świeżo oddana do użytku obwodnica Radomia i korek na jej końcu. Ale akurat wozy rządowego SOP-u nie mają kłopotu.

Pojazdy SOP, fot. Gazeta.plPojazdy SOP, fot. Gazeta.pl fot. Gazeta.pl

Do II tury wyborów na prezydenta Skarżyska-Kamiennej przeszli: urzędujący włodarz Konrad Krönig (Przyszłość i Rozwój, 42,26 proc.) i Mariusz Bodo (Prawo i Sprawiedliwość, 33,23 proc.).

Prezes przyjeżdża z pomocą

Na ostatniej prostej kampanii zawitał do miasta Jarosław Kaczyński, by wesprzeć swojego człowieka.

Hotel Promień. Święto przyciąga 250-300 osób. Jedni z zaproszeniami, inni z ulicy. Lokalne VIP-y, szeregowi mieszkańcy, a momentami też ludzie wyglądający na życiowych rozbitków szukających pocieszenia. Pan z biografią Lecha Kaczyńskiego - przyszedł po autograf od Jarosława. Ktoś inny przyszedł, by o coś prezesa zapytać.

- Mam pytanie o ustawę 447 (to prawo w USA, które zezwala na pomoc ofiarom Holocaustu w odzyskiwaniu majątków żydowskich - red.). I drugie o to, dlaczego tyle milionów idzie na Radio Maryja - mówi jeden z uczestników spotkania. Momentu, by zapytać, jednak nie miał. Człowiek z wątpliwościami co do działań PiS to tylko wyjątek.

Inni mówią, że Prawo i Sprawiedliwość. Że tylko PiS.

Spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim w Skarżysku-KamiennejSpotkanie z Jarosławem Kaczyńskim w Skarżysku-Kamiennej Fot. Gazeta.pl

Dowody na zaangażowanie

W pierwszych rzędach lokalne VIP-y jak Maria Zuba i Krzysztof Lipiec z poselskich ław. Dominują garnitury i koktajlowe sukienki, obcasy i koturny. Im dalej, tym moda bardziej miniona. Obuwie typu "borsuk". Fryzury czasami prosto od fryzjera. Świeżo farbowane włosy.

W tych słowach proszę się nie doszukiwać złośliwości. Dla osób, które przyszły na spotkanie z prezesem i kandydatem PiS na prezydenta miasta, często było to święto. To, że ktoś wyciąga z szafy garnitur i wizytowe buty albo najładniejszą sukienkę czy korale, które towarzyszą najważniejszym wydarzeniom w życiu, to dowód zaangażowania. I docenienia wagi wydarzenia. Chęci godnego, jak najlepszego na nim zaprezentowania się.

Spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim w Skarżysku-Kamiennej, fot. Gazeta.plSpotkanie z Jarosławem Kaczyńskim w Skarżysku-Kamiennej, fot. Gazeta.pl fot. Gazeta.pl

I jeszcze większej chęć zmian

Dla Jarosława Kaczyńskiego odwiedzenie Skarżyska-Kamiennej, Zduńskiej Woli i innych małych miast to rutyna, ale dla osób chcących zobaczyć i posłuchać go na żywo, to już wydarzenie. A towarzyszy temu chęć zmian.

Bo ludzie w Skarżysku łakną włodarza jak Marek Materek, prezydent Starachowic. Za miedzą rządzi najmłodszy prezydent miasta - rocznik 1989 - który wygrał mając 25 lat. - Dlaczego w Starachowicach płaci się 8 zł za ścieki, a u nas 12? - mówi jedna z uczestniczek spotkania z J. Kaczyńskim. - Przydałby się nam taki Materek - wzdycha. Ich nadzieją jest Bodo, Mariusz Bodo - radny. - Fajny misiek. Nie jest showmanem, ale urzędnikiem, bardzo pracowitym - recenzuje go jeden z rozmówców.

Materek w Starachowicach zmiażdżył konkurencję już w I turze z wynikiem 84,4 proc.

Bodo w Skarżysku-Kamiennej miał drugi wynik (33,23 proc.), za urzędującym w ratuszu Konradem Krönigiem (42,26 proc.). Szanse na odbicie władzy ma, ale jednak nieduże. Stąd przyjazd prezesa.

Spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim w Skarżysku-Kamiennej, Anna Krupka, fot. Gazeta.plSpotkanie z Jarosławem Kaczyńskim w Skarżysku-Kamiennej, Anna Krupka, fot. Gazeta.pl fot. Gazeta.pl

"Więcej tu wrogów niż przyjaciół"

Jedna z pań, świeżo farbowane włosy, ostra szminka. Robi awanturę o włączoną klimatyzację. Wieje. - Więcej tu wrogów niż przyjaciół - rzuca do grupki lokalnych dziennikarzy i operatorów kamer przeciskając się do kogoś z obsługi, chcąc zażądać, by wyłączono to ustrojstwo.

- Prostactwo z mordy i zachowania - mówi ta pani w eleganckim kostiumie i z takąż torebeczką. Zatrzymuje ją dopiero barczysty gość z GROM Group - firmy ochraniającej prezesa PiS. Pan mówi "nie", bo ciąg komunikacyjny jest już przyszykowany dla prezesa PiS, który przejdzie między ludźmi.

Pani nie daje za wygraną. Przebija się skrzydłem, między krzesłami - na tyły sali. W końcu dopnie swego. Na chwilę przed wejściem prezesa, z kanciapy na zapleczu wychodzi Anna Krupka - jedna z ulubionych posłanek, jego była makijażystka. Przeciera szlak w koktajlowej sukience w kolorze bordo.

Mariusz Bodo całuje rączki Anny Krupki. Akurat ma dziś urodziny. Przypadek. Nie napiszemy, które. Próba dźwięku. Świeżo upieczony radny do sejmiku wojewódzkiego w Świętokrzyskiem winszuje solenizantce 18. urodzin.

Spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim w Skarżysku-Kamiennej, fot. Gazeta.plSpotkanie z Jarosławem Kaczyńskim w Skarżysku-Kamiennej, fot. Gazeta.pl fot. Gazeta.pl

Kolejność siadania

W takich sytuacjach fascynujące jest to, jak zmienią się szeregi, w których siadają działacze. Mariusz Gosek - zaufany człowiek Zbigniewa Ziobry, właśnie zdobył mandat do sejmiku - terminował z 10 minut w ostatnim rzędzie, ale - skoro zdobył mandat - to znaleziono mu stołek w drugim.

Wszyscy czekają, bo jest już opóźnienie, na wejście prezesa. Przygotowane kwiaty czekają na wręczenie.

Po chwili prezes. I brawa. Anna Krupka recytuje przywitanie.

Spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim w Skarżysku-Kamiennej, fot. Gazeta.plSpotkanie z Jarosławem Kaczyńskim w Skarżysku-Kamiennej, fot. Gazeta.pl fot. Gazeta.pl

Historie obyczajowe

Pierwszy mówi gospodarz. Mariusz Bodo, kandydat PiS na prezydenta Skarżyska-Kamiennej. O programie 7S, o urzędującym prezydencie - zarzuca mu lans i PR, posługiwanie się półprawdami, ale już nie zrywność do pracy, tylko lenistwo. Zgromadzeni ludzie mówią - już po spotkaniu - że urzędujący włodarz lubi też dobre towarzystwo i alkohol. Wszyscy szemrają o partnerce urzędującego prezydenta, którą praca znalazła w Miejskim Centrum Kultury w Skarżysku-Kamiennej w roli specjalistki ds. rozwoju.

Pani Iwona i pan prezydent poznali się podczas kampanii wyborczej cztery lata temu - była wtedy szefową jego sztabu. W czasie tegorocznej kampanii - donosiła lokalna prasa - poprosił ją o rękę.

Taki żarcik

Dla kontrastu Bodo prezentuje się z rodziną. Prosi na scenę swoja rodzinę. Buzi od żony. Syn już rosły. Córeczka przez chwilę na rękach ojca. - Ja kocham Skarżysko - mówi kandydat. A na koniec dodaje: - Taki żarcik. Dawno tyle osób nie przyszło dla mnie.

Dystansu można mu pogratulować. Wszyscy przyszli dla prezesa.

Spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim w Skarżysku-Kamiennej, fot. Gazeta.plSpotkanie z Jarosławem Kaczyńskim w Skarżysku-Kamiennej, fot. Gazeta.pl fot. Gazeta.pl

Gwóźdź programu

A prezes mówił ze swadą. Jak zawsze. O przemalowaniu Świętokrzyskiego z zielonego (PSL) na niebieskie (PiS). Żartuje, że obecny prezydent "przeprosił się z Mieszkaniem+". Brawa i śmiech.

Przekaz całej mowy jest prosty: będzie Bodo, będzie kasa. - Dzisiaj przebudowujemy Polskę - mówi prezes. I podkreśla, że są na to środki - także własne, bo udało się rozgromić mafię VAT-owską.

- Państwo, jeszcze może nie do końca, ale w dużej mierze, przestało być teoretyczne. Że na przykład nie można Polski na ogromną skalę okradać poprzez różnego rodzaju kombinacje VAT-owskie. To nam dało możliwości. I one mają być wykorzystane w wielkim planie, którego ostatecznym celem za kilkanaście, może za 20 lat, jest pełne zrównanie się z tymi państwami, które są na zachód od naszych granic. Można tę różnicę nadrobić - mówi prezes.

Ludzie po spotkaniu narzekali, że młodzi wyjeżdżają na Zachód do pracy. Jarosław Kaczyński celnie tu więc trafił.

Spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim w Skarżysku-Kamiennej, fot. Gazeta.pl, fot. Gazeta.plSpotkanie z Jarosławem Kaczyńskim w Skarżysku-Kamiennej, fot. Gazeta.pl, fot. Gazeta.pl fot. Gazeta.pl, fot. Gazeta.pl

"Wszędzie operujemy ogromnymi sumami"

A żeby środki płynęły do Skarżyska-Kamiennej, to musi być prezydent z PiS-u. "Potężne środki" to - mówi prezes - 67 miliardów złotych na kolejnictwo (miasto jest ważnym węzłem kolejowym) i 102 miliardy na akcję Ciepły dom. - Wszędzie operujemy ogromnymi sumami. Żeby one tutaj dobrze funkcjonowały, to wybór pana Mariusza Bodo i ze względu na jego osobiste kwalifikacje, i ze względu na jego doświadczenie, i ze względu na ten mechanizm współdziałania jest wyborem jedynie optymalnym - podkreśla prezes.

Brawa. Brawa.

Zgromadzeni narzekają na bezrobocie w mieście. Prezes zapewnia, że uda się je zredukować, choć nie do zera. - Są też tacy ludzie nazywani "urodzonymi w niedzielę" - tacy, którzy po prostu nie chcą pracować - żartuje.

Śmiech na sali.

- Tym człowiekiem, który będzie budował, a nie prowadził wojnę, jest Mariusz Bodo. Nasz kandydat - powtarza.

Brawa, brawa.

"Będzie z czego nalewać"

Prezes rozpływa się nad kandydatem.

- Nie jest człowiekiem PR-u, lansu, ale człowiekiem pracy, konkretu. I jednocześnie będzie miał narzędzia, będzie miał możliwości. Z pustego i Salomon nie naleje (…). To jest prawda. Ale to nie będzie puste. Jeśli pan Mariusz Bodo będzie tutaj prezydentem, to naprawdę będzie z czego nalewać. Będzie z czego nalewać. Będzie można budować - powtarza przekaz Jarosław Kaczyński.

I prosi, by przekonywać sąsiadów, rodzinę, znajomych, przyjaciół i przygodnie spotkanych ludzi. Choć oczywiście, podkreśla, nie na cmentarzach, bo to nie godzi się ze względu na polskie obyczaje i wiarę.

W Skarżysku szalę przeważyć może raptem kilkaset głosów.

- Proszę o to, aby do końca zabiegać o zwycięstwo. Tu się musi zmienić. Tu musi przyjść dobra zmiana, a ona się nazywa Mariusz Bodo.

Spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim w Skarżysku-Kamiennej, fot. Gazeta.plSpotkanie z Jarosławem Kaczyńskim w Skarżysku-Kamiennej, fot. Gazeta.pl fot. Gazeta.pl

"Zwyciężymy, zwyciężymy!"

Kwiaty od dwóch pań dla prezesa. Prezes, jak zawsze, całuje rączki. Ale żeby kobiety obdarowywały go bukietem, to niezręczna sytuacja.

- Do końca, walka i zwycięstwo - zachęca.

"Jarosław! Jarosław!". Ale prezes poprawia: "Mariusz! Mariusz!".

Na scenie na koniec obok prezesa stanął też kandydat PiS na burmistrza Opatowa. Nie bez kozery. Artur Lis jako kandydat PiS wygrał I turę, zdobywając 1982 głosy (33,6 proc.), by teraz w II zmierzyć się już tylko z Grzegorzem Gajewskim (Region Świętokrzyski, 1928 głosów, 32,7 proc.).

Prezes pyta Lisa, jak ma na imię. Artur. Artur Lis - tak już był przedstawiany wszystkim zgromadzonym. Prezes zachęca tłum po raz drugi: "Artur! Artur!". W podzięce kandydat ściska dłoń prezesa. Schodząc ze sceny prezes po raz kolejny całuje dłonie pań. Słynie z tej szarmanckości.

Prezes wraca na miejsce, ale tylko na chwilę. Bo przewodniczący Komitetu Wykonawczego PiS Krzysztof Sobolewski daje znać, że "mamy to". Można wychodzić.

Recenzują spotkanie wychodzący z niego ludzie. - Super. - Pięknie. - Wspaniale.

Jarosław Kaczyński: Proszę państwa, wygraliśmy po raz czwarty

Więcej o: