Chamstwo i seksizm, wyrok za gwałt. Dlaczego politykom wybaczamy znacznie więcej niż innym?

Mogą patologicznie kłamać, mieć wyroki sądowe, zachowywać się po chamsku, a Polacy wszystko im wybaczają i wspierają swoim głosem przy urnach. Wybory samorządowe pokazały, że w polskiej polityce nie ma takiego pojęcia jak "zdyskredytowany polityk". Próbujemy odpowiedzieć na pytanie, dlaczego.

Roman Smogorzewski – wygłaszane publicznie chamskie i seksistowskie „żarty” wobec współpracowniczek. Wybory na prezydenta Legionowa – zdecydowane zwycięstwo w pierwszej turze. Czesław Małkowski – nieprawomocny wyrok sądu za gwałt na podległej mu urzędniczce, która była wówczas w ósmym miesiącu ciąży. I przejście do drugiej tury wyborów prezydenckich w Olsztynie. Hanna Zdanowska – prawomocny wyrok sądowy i kara grzywny za poświadczenie nieprawdy. Do tego miażdżąca wygrana w pierwszej turze wyborów na prezydenta Łodzi. 

To tylko najbardziej medialne przykłady polityków, których wizerunek został mniej lub bardziej nadszarpnięty, a mimo tego weryfikację przy urnach przeszli śpiewająco. Jak to możliwe?

Wybory samorządowe 2018. Michał Szczerba: Patrzymy na te wybory z perspektywy metropolii. To opozycja wygrała w największych miastach

Polityka brudna i nieprofesjonalna

– Moja hipoteza jest taka, że znaczna część Polaków uważa politykę za dziedzinę, w której dominuje brudna gra, w której nie przestrzega się standardów etycznych. Takie spojrzenie na politykę jest niezależne od poparcia dla poszczególnych ugrupowań – mówi w rozmowie z Gazeta.pl socjolog dr Robert Sobiech, dyrektor Instytutu Polityk Publicznych Collegium Civitas.

W związku z tym dominującą motywacją jest to, co politycy mogą zrobić dla nas i jakie korzyści możemy mieć z ich aktywności

– dodaje.

Znajduje to potwierdzenie, jeśli spojrzeć do najnowszych badań dotyczących społecznego prestiżu zawodów. Jedynie 20 proc. z nas darzy dużym poważaniem działacza partii politycznej – wynika z badania „Aktualne problemy i wydarzenia” przeprowadzonego przez CBOS w sierpniu ubiegłego roku. Nieco lepiej wypadają w tym względzie poseł na Sejm (32 proc.), radny gminny (33 proc.) i minister (37 proc.). Stawkę deklasuje burmistrz (46 proc.), ale i tak plasuje go to w dolnych rejestrach zestawienia profesji, które cieszą się szacunkiem Polaków. Dla porównania, pierwsza trójka badania CBOS to strażak (87 proc.), profesor (82 proc.) i robotnik wykwalifikowany (np. murarz, tokarz; 81 proc.).

– Znacząca większość Polaków uważa polityków za podejrzany zawód – wyjaśnia dr Sobiech. Jak twierdzi, większość społeczeństwa nie uważa, że polityk to osoba godna zaufania. Nasza niezwykła pobłażliwość wobec klasy politycznej ma jednak również inne źródło – polityków nie uważamy za profesjonalistów, więc nie wymagamy od nich takich kwalifikacji i etyki, jak od przedstawicieli profesji, które darzymy szacunkiem.

Możemy oburzać się na lekarza, jeśli działa nieetycznie, bo od niego oczekujemy profesjonalizmu i etosu zawodowego. W przypadku polityków czegoś takiego nie ma. Traktujemy ich jako specyficzną, krótkoterminową działalność

– zauważa dr Sobiech.

Ludzie tacy jak my

Wyjaśnienie niezrozumiałego pobłażania dla polityków znajdziemy także w ludzkiej psychice. – Ci politycy są bardziej „nasi”. Człowiekowi łatwiej zidentyfikować się z kimś, kto nie jest całkiem kryształowy, także dużo zależy tutaj od naszej indywidualnej interpretacji – zauważa psycholog społeczny prof. Bogdan Wojciszke, wykładowca na SWPS i autor książki „Procesy oceniania ludzi”.

Jedna z głównych reguł psychologii społecznej mówi, że lubimy ludzi podobnych do siebie, że dobieramy się na zasadzie podobieństw, a nie przeciwieństw. Polityk „mający coś za uszami” jest więc nam znacznie bliższy niż pomnikowa postać, którą oglądamy jedynie w telewizji. Jego wady sprawiają, że jest bardziej realny, namacalny. Prof. Wojciszke dodaje też jednak inne, bardzo ważne kryterium – „naszość”. Opiera się ona na tym, na ile danego polityka uważamy za przedstawiciela wspólnoty czy grupy, z którą się silnie utożsamiamy.

Jako przykład prof. Wojciszke podaje sytuację prezydent Zdanowskiej. – Ci, którzy głosują na panią prezydent Zdanowską, uważają, że zarzuty przeciwko niej są naciągane dlatego, że formułują je polityczni przeciwnicy – wyjaśnia.

TOMASZ STAŃCZAK

Bo chłopy tak mają

Politolog dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz z Uniwersytetu Warszawskiego zaznacza jednak, że sprawa prezydent Zdanowskiej i duetu Smogorzewski-Małkowski nie może być oceniana tak samo. Z prostego powodu – w grę wchodzą tutaj inne uwarunkowania kulturowe.

W przypadku polityczki Platformy Obywatelskiej kluczowe są dwa czynniki. Pierwszy – to, co zrobiła nie doprowadziło do niczyjej krzywdy, nikt nie został okradziony, a pieniądze, których dotyczyła sprawa, szybko zwrócono. Dlatego na urzędującą prezydent Łodzi nie spadło odium społeczne, które oznaczałoby pożegnanie z łódzkim ratuszem.

Drugi czynnik, o którym wspomina dr Pietrzyk-Zieniewicz, to polityczna presja, którą w sprawie Zdanowskiej na łodzianach i łodziankach starało się wywrzeć rządzące Prawo i Sprawiedliwość.

Nagle władza powiedziała Polakom, że nie mogą wybrać pani Zdanowskiej. No i zagrał tu polski obyczaj. Nikt nie będzie nam mówić, na kogo możemy, a na kogo nie możemy głosować. Przekora Polaków w pełnej krasie

– tłumaczy nasza rozmówczyni.

Inaczej sprawa wygląda w przypadku panów Smogorzewskiego i Małkowskiego. – Zabrzmi to bardzo smutno, ale w Polsce wciąż jest milczące przyzwolenie na tego rodzaju męskie zachowania. Na zasadzie: bo chłopy już tak mają – analizuje dr Pietrzyk-Zieniewicz. Tłumaczy, że w oczach obywateli obyczajowe wybryki tych dwóch polityków nijak nie rzutują na ich ocenę jako samorządowców.

Prof. Bogdan Wojciszke: – Kluczowa jest tu ocena moralności innych ludzi, a ona jest bardzo podatna na wpływy własnych interesów. Często za moralne uznajemy to, co jest zgodne z naszymi interesami.

Zdaniem dr Pietrzyk-Zieniewicz to jednak tylko część odpowiedzi. – Uwarunkowania społeczne i religijne odgrywają w naszych wyborach istotne role. Nie wybieramy osoby, tylko sposób myślenia, funkcjonowania w społeczeństwie, pewien rodzaj postawy życiowej – przekonuje.

Struzik o koalicji: daję 1 proc. na to, że będziemy rozmawiać z PiS-em

Więcej o: