Leszek Miller był w poniedziałek gościem Radia Zet. Beata Lubecka pytała byłego premiera, na kogo zagłosuje w wyborach na prezydenta Warszawy. - Jeszcze nie wiem - odparł Miller.
- Nie będzie to kandydat SLD? - pytała dziennikarka. - Nie, Włodzimierz Czarzasty nie dał mi szansy, żeby głosować na kandydata SLD, bo ja z różnych powodów nie mogę głosować na Andrzeja Rozenka.
Wypróbuj nasz newsletter z sekcją o wyborach samorządowych. Kliknij, aby się zapisać
Jak dodawał polityk, chętnie oddałby głos na Andrzeja Celińskiego, który początkowo miał być kandydatem SLD (zrezygnował po tym, jak we wpisie nazwał Jana Śpiewaka "ch***m"). - Ale ja pana Rozenka obserwowałem przez cztery lata w Sejmie, gdzie stał na czele takiej grupy, która chciała za wszelką cenę zniszczyć SLD - tłumaczył Miller.
Był bardziej gwałtowny w swoich reakcjach niż sam Palikot, a poza tym pamiętam głosowania dla nas istotne i ważne, np. wtedy, kiedy wydłużano wiek emerytalny i my byliśmy temu zdecydowanie przeciwni, no to Andrzej Rozenek głosował za, wtedy, kiedy była próba zorganizowania referendum w tej sprawie przez Solidarność, Andrzej Rozenek również przeciw, czy wtedy, kiedy próbowaliśmy podnieść płacę minimalną, no to Andrzej Rozenek również przeciw. Więc jeżeli dzisiaj jest w SLD i jest kandydatem na prezydenta, to ja mam jakiś dysonans, z którym muszę sobie jakoś dać radę
- wyznawał były premier.
Lubecka pytała Millera także o Aleksandra Kwaśniewskiego, który najpierw powiedział, że zagłosuje na Trzaskowskiego, a w weekend poparł Rozenka. - Jak pani zapewne zauważyła, Aleksander Kwaśniewski zmienny jest. A jeżeli pani go zapyta, dlaczego jeszcze niedawno mówił, że nie będzie głosował na Rozenka, to pewnie powie pani, że był źle zrozumiany - mówił były premier.