Jednym z tematów programu "Kawa na ławę" były pochodzące z afery taśmowej nagrania z udziałem Mateusza Morawieckiego.
Poseł PSL Piotr Zgorzelski zapytał, dlaczego dziś PiS traktuje taśmy jak "odgrzewany kotlet", mimo że cztery lata wcześniej chętnie wykorzystywali je w walce politycznej.
To są dokładnie te same taśmy. Tylko cztery lata temu były one nazywane przez PiS taśmami prawdy, a teraz nazywane są odgrzewanym kotletem. Tylko dlatego, że uderzają w Mateusza Morawieckiego. Język, którym posługuje się premier nie jest już nazywany językiem knajackim, tylko męskim językiem
- zauważył Piotr Zgorzelski z PSL. Podkreślił, że w miejscu "najgorszego zła", czyli w restauracji Sowa i Przyjaciele, "biesiadował" też premier.
To retoryka PiS-u skierowana do twardego elektoratu, któremu można zrobić wodę z mózgu i uwierzą w każdą bzdurę. Wygląda to bardzo kiepsko, bo egzemplifikacją (zilustrowanie czegoś przykładami - red.) najgorszego zwyrodnienia, zła, zepsucia była knajpa Sowa i Przyjaciele, w której okazuje się, biesiadował premier Mateusz Morawiecki
- dodał.
Chwilę później głos zabrał Marek Jakubiak z Kukiz'15, który zwrócił uwagę, że zachowanie Morawieckiego mogło mieć znamiona przestępstwa.
- Nie zgadzam się na retorykę, że tak się robi w biznesie, bo wcale tak się nie robi. W biznesie zarabia się pieniądze i płaci się podatki. W sytuacji kiedy mówi się, że (da się - red.) 50 tys. zł, 70 tys. zł czy "stówkę", bank nie zarabia pieniędzy. (...) Jako wiceprzewodniczący komisji ds. VAT powiem, że zapalają mi się czerwone lampki - powiedział Jakubiak. - Wystawienie nienależnej faktury osobie trzeciej to wyłudzenie od banku - dodał.
Pytanie brzmi, ile takich akcji było. Ręce opadają. (...) Powinniście się państwo zastanowić, mówię o PiS, czy nie jesteśmy na skraju pomiędzy przestępstwem a dobrymi chęciami. Wyłudzenie pieniędzy z banku jest takim samym przestępstwem, co wyłudzenie pieniędzy od Skarbu Państwa
- powiedział polityk Kukiz'15.
- Co będzie, jeśli się okaże, że ta faktura została wystawiona i te 100 tys. zł na rzecz Aleksandra Grada zostało przelane? - zastanawiał się prowadzący "Kawę na ławę", Konrad Piasecki.
Następnie dziennikarz zapytał Jacka Sasina dlaczego PiS, który chętnie cztery lata temu te taśmy wykorzystywał, dziś atakuje tych, którzy je pokazali i mówi, że "opublikował je niemiecki Onet".
Państwo próbujecie podważać wiarygodność premiera i to wam się nie uda. Jeśli ktoś chce poczytać, co na nich jest naprawdę, nie dwa zdania wyrwane z kontekstu, tylko całość, (usłyszy - red.) jak premier, wówczas jako prezes banku, diagnozuje problemy tego świata i dzisiejszej Polski
- stwierdził wtem Jacek Sasin.
W zeszłym tygodniu media opublikowały dwa nagrania z afery taśmowej z udziałem Mateusza Morawieckiego. Pochodzą z wiosny 2013 roku, gdy polityk PiS był prezesem banku BZ WBK. Onet opublikował nagranie, które już wcześniej opisywał "Newsweek", nie było ono jednak dostępne opinii publicznej. - Ludziom się wydawało, że zawsze będzie lepiej, służba zdrowia będzie za darmo ku*** - słychać na nagraniu głos premiera.
Inną taśmę opublikował portal tvn24.pl. Na niej Morawiecki mówił m.in. o ofercie kilkudziesięciu tysięcy złotych "wsparcia" dla Aleksandra Grada, ówczesnego ministra w rządzie Donalda Tuska, a także interweniował ws. pracy syna europosła PiS, Ryszarda Czarneckiego.
Afera taśmowa dotyczyła nagrywania polityków i biznesmenów w dwóch warszawskich restauracjach (Sowa i Przyjaciele oraz Amber Room) w latach 2013-2014. Nagrano m.in. ówczesnych szefów: MSW - Bartłomieja Sienkiewicza, MSZ - Radosława Sikorskiego, resortu infrastruktury - Elżbietę Bieńkowską, a także prezesa NBP Marka Belkę i szefa CBA Pawła Wojtunika. W zeszłym tygodniu okazało się, że do nagranych osób należy też premier Mateusz Morawiecki.