Onet opublikował zapis przesłuchania Łukasza N., który na zlecenie Marka Falenty nagrywał polityków w restauracji Sowa i Przyjaciele - niedługo potem wybuchła tzw. afera taśmowa. N. składał zeznania w czerwcu 2014 roku, dziennikarze otrzymali nagranie od sądu.
Falenta miał mówić Łukaszowi N., że może stać się bogatym człowiekiem. Sam zleceniodawca chwalił się, że może zarobić nawet miliard złotych. N. dla siebie i drugiego kelnera wynegocjował 10 tysięcy zł comiesięcznej zapłaty.
Falenta twierdził też, że jest blisko z PiS-em i że może łatwo zorganizować spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim. Że jak się zmieni władza u nas, jak PiS przejmie władzę, to mogę dostać nawet jakąś tekę, z tymi informacjami, które mam. Że mogę dostać jakieś stanowisko w rządzie PiS. Ale jakby ja to traktowałem bardziej jako... To znaczy nie brałem tego pod uwagę, tylko odebrałem to jako dygresję
- powiedział kelner w służbom. Dodał, że Falenta pytał go przez kogo i w jaki sposób mógłby dotrzeć do premiera Donalda Tuska.
Łukasz N. przyznał, że w pewnym momencie stał się zakładnikiem nagrań. - Nie mogłem się wycofać, bo sam też byłem winny - stwierdził. Co więcej, jak zeznał, "dla wielu osób, a zwłaszcza dla Marka Falenty, stał się niewygodny". - Przez to obawiam się, że coś się może stać z moją osobą. Po prostu boję się o swoje życie - dodał.