Szef sztabu wyborczego PiS Tomasz Poręba w rozmowie z Radiem ZET był pytany o obowiązek szczepień. Poseł przyznał, że szczepił swoje dzieci i nie było konsekwencji zdrowotnych. Jednocześnie stwierdził, że powinna to być "indywidualna sprawa każdego rodzica".
W przypadku mnie, mam dwie córki, myśmy z żoną absolutnie szczepili dzieci, ale to jest mój punkt widzenia, Tomasza Poręby
- mówił szef kampanii PiS.
Prowadząca rozmowę Beata Lubecka przypomniała posłowi opinię ministra zdrowia (i profesora nauk medycznych) Łukasza Szumowskiego, który poinformował, że brak szczepień oznacza groźbę epidemii i ustawa wprowadzająca dobrowolność w tej kwestii jest bardzo niebezpieczna. Poręba stwierdził jedynie, że nie zna tego cytatu i może odpowiadać tylko w swoim imieniu. - Proszę jednak w tak indywidualnej sprawie, jaką są szczepienia, pozwolić decydować rodzicom - mówił.
Chciałbym mieć poczucie, że w takich sprawach zdanie rodziców jest najważniejsze
- podsumował Tomasz Poręba.
Szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk twierdzi z kolei, że sprawa szczepień to "burza w szklance wody". - Było dużo emocji, głównie w mediach, a wydaje mi się, że ta sprawa nie była aż tak drażliwa i tak ważna, żeby poświęcać jej tyle czasu - mówił.
Do Sejmu na początku wakacji wpłynął projekt obywatelski ustawy wniesiony przez tzw. ruch antyszczepionkowców, w którym przeciwnicy szczepień proponują zniesienie obowiązku ich wykonywania. Dwa dni temu odbyło się pierwsze czytanie projektu ustawy. W czwartek posłowie zdecydowali, że nie zostanie on odrzucony, a przekazany dalej - do prac w komisji sejmowej ds. rodziny.
Zgodnie z informacjami "Rzeczpospolitej", posłowie PiS nie chcą zlikwidowania obowiązku szczepień, a przeformułowania ich kalendarza tak, aby dzieci je otrzymywały nawet po 2. roku życia.