Dzisiaj odbyło się I czytanie obywatelskiego projektu ustawy, która zakłada, że szczepienia w Polsce nie byłyby obowiązkowe, jeżeli nie ma wybuchu epidemii lub zagrożenia epidemicznego. Podpisy pod nim zbierały ruchy antyszczepionkowe.
Broniła go Justyna Socha, liderka Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Wiedzy o Szczepieniach STOP NOP (NOP - niepożądany odczyn poszczepienny).
Socha twierdziła m.in., że system obowiązkowych szczepień łamie prawa człowieka. Później próbowała pouczać prowadzącą obrady wicemarszałek Małgorzatę Kidawę-Błońską, która zwracała jej uwagę, że przekraczała czas wystąpienia.
- Ja znam prawo, mam godzinę, czy polski rząd tak traktuje polskie rodziny? - dopytywała Socha. Niestety, myliła się, zgodnie z regulaminem przysługiwało jej 15 minut.
Później głos zabierali przedstawiciele klubów i kół poselskich. To w tym momencie Krzysztof Ostrowski z Prawa i Sprawiedliwości zadeklarował, że jego partia poprze dalsze procedowanie projektu, ponieważ obiecała, że zawsze pochyli się nad obywatelskimi inicjatywami.
Zaraz potem zaatakował tę decyzję były minister zdrowia z PO Bartosz Arłukowicz, mówiąc: - Jesteście medycznymi ignorantami. To nieprawdopodobne, to możliwe tylko w czasach PiS.
W czasie, gdy posłowie debatowali nad projektem ustawy w Sejmie, głos zabrał inny były minister zdrowia, Konstanty Radziwiłł. Dawny członek rządu m.in. Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego oznajmił w RMF FM, że wprowadzenie dobrowolności szczepień to zły pomysł. - Posłowie powinni głosować przeciw przyjęciu tego projektu - mówił.
Najmocniejszy cios antyszczepionkowcom zadał jednak były wiceminister zdrowia z PiS, a obecnie Główny Inspektor Sanitarny Jarosław Pinkas. Ostro zareagował na przytaczane przez Sochę "fakty", stwierdzając m.in., że w Polsce potrzeba programu edukacyjnego, by nie manipulować informacjami o szczepionkach.
To moja misja życiowa, zatrzymać to, co się dzieje. By polskie dzieci były bezpieczne
- powiedział Pinkas podczas dyskusji, zwracając się do przedstawicieli antyszczepionkowców. Zapewniał też, że nie ma wątpliwości, że szczepionki, które podawane są w Polsce, są bezpieczne.
Mimo tego, gdy ponownie głos dostała Justyna Socha, stwierdziła, że Pinkas może mieć "kiepskie" dane na temat szczepionek i prawie wykrzyczała, że niezależnie od dalszych losów projektu nikt "nie zamknie jej ust".
Po I czytaniu projekt antyszczepionkowców trafi pod głosowanie w Sejmie - jeżeli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, już w czwartek 4 października posłowie zdecydują o jego przyszłości. Głosowanie w czwartek zapowiedział też wicemarszałek Ryszard Terlecki.