Były rzecznik PiS Adam Hofman uważa, że kampania prezydencka kandydata, który ubiegać się będzie o reelekcję, już powinna się zacząć. Nie widzi jednak sposobu, w jaki Andrzej Duda chce budować swoją pozycję polityczną.
- Na początku myślałem: dobrze się czuje wśród ludzi, więc pewnie będzie model Clausa, czyli objadę Polskę, ścisnę prawie każdemu wyborcy - mówił w RMF 24. - Ale okazało się, że nie. Jest cały czas próba znalezienia sposobu, czy ma to być vox populi czy vox Dei (głos ludu czy głos Boga). Na razie nie wiadomo, czy to bardziej mówi ksiądz proboszcz, czy kolega Andrzej - ocenił Hofman. Zgodził się też z prawdzącym program Robertem Mazurkiem, że prezydent w ostatnim czasie "zbiskupiał, spurpurowiał".
Wypróbuj nasz newsletter z sekcją o wyborach samorządowych. Kliknij, aby się zapisać
Hofman uważa, że za Andrzejem Dudą będą się ciągnąć słowa o wyimaginowanej wspólnocie. - Będzie powtarzać mu [to] opozycja, pewnie zrobi mu spot na kampanię - przewidywał. Zaznaczył jednak, że słowa te nie są istotne dla elektoratu Andrzeja Dudy, który nie wierzy, że rząd mógłby wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej. - [Unia] już nie jest takim zewnętrzem, do którego się modlimy. Widzimy jego wady, dostrzegamy, możemy je skrytykować, możemy się postawić. Po prostu Unia ma swoje problemy i widzimy, że to jest normalny organizm polityczny - dodał.
Polityk mówił również o tym, że wizyta prezydenta u Donalda Trumpa i jednoczesny szczyt Trójmorza to "gra na wzmacnianie pozycji Polski poprzez relacje ze Stanami Zjednoczonymi w kontekście Unii".
W programie został poruszony wątek wyborów samorządowych. Adam Hofman bardzo pozytywnie ocenił kampanię PiS-u, której efekty widać w przychylnych dla partii rządzącej sondażach. - Po drugiej stronie na razie mamy sporą pustkę kampanijną. Tam nie ma nic, nie wykorzystuje się żadnych sytuacji, żeby jakiś kontrapunkt stworzyć, a sztab PiS się rozpędza - stwierdził.
- Mateusz Morawiecki zyskuje tym, że odrzucił marynarkę, podwinął rękawy i mówi językiem, który rozumieją ludzie - dowodził Hofman. Podkreślił również, że przyszłość sceny politycznej zależy od wyników SLD. - Bezwzględna większość PiS to niewejście lewicy do Sejmu. Gdyby lewica weszła, oznaczałoby to koalicję z Kukizem - zaznaczył.