Proces w sprawie wypadku premier Beaty Szydło ruszy 16 października. W lutym 2017 r. rządowa kolumna zderzyła się w Oświęcimiu z fiatem seicento prowadzonym przez Sebastiana K.
Jak ustaliła "Rzeczpospolita", opinia publiczna może nie poznać wszystkich faktów z rozpraw - sąd każdorazowo będzie decydował, czy dane posiedzenie będzie jawne czy nie. - Rozprawy z wyłączeniem jawności nie będą dostępne dla mediów ani publiczności - powiedziała dziennikowi Beata Górszczyk, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Krakowie.
To tam, mimo że proces prowadzi Sąd Rejonowy w Oświęcimiu, będą odbywały się rozprawy. Krakowski gmach, jak dodała Górszczyk, dysponuje bowiem "odpowiednimi salami do przesłuchania w trybie niejawnym".
Pierwsza rozprawa - 16 października - odbędzie się jeszcze w Oświęcimiu, kolejne (od 31 października do 18 grudnia) już w Krakowie. Z wyłączeniem jawności będą przesłuchiwane osoby, które również w śledztwie były przesłuchiwane w tym trybie (to m.in. funkcjonariusze BOR).
W pierwszym terminie sąd przesłucha oskarżonego Sebastiana K. Ponadto, jak informuje "Rzeczpospolita", prokuratura chce przesłuchać 44 świadków.
Samochód, który wiózł Beatę Szydło 10 lutego 2017 roku przez Oświęcim, najpierw uderzył w fiata, którym jechał Sebastian K., a potem uderzył w drzewo. Ówczesna premier odniosła poważne obrażenia i trafiła do szpitala (choć początkowo donoszono, że nic wielkiego się nie stało).
Szydło doznała złamania mostka i obustronnego złamania kilku żeber ze zranieniem opłucnej, stłuczenia serca i miąższu płucnego. Poza ówczesną premier w wypadku ucierpieli też dwaj funkcjonariusze BOR.
Oskarżonym o nieumyślne spowodowanie wypadku w Oświęcimiu jest 22-letni Sebastian K.. Kierowca fiata nie przyznaje się do winy.