Dominik Tarczyński odebrał w weekend nagrodę imienia Phyllis Schlafly, amerykańskiej konserwatywnej aktywistki. Jest ona przyznawana za działanie na rzecz tradycyjnych wartości.
Nagroda została wręczona podczas spotkania zorganizowanego przez organizację Eagle Forum w St. Louise w stanie Missouri. W konferencji udział wzięli prawicowi działacze, blogerzy i politycy. Wśród panelistów był m.in. Stefan Molyneux, kanadyjski publicysta, który przekonuje w swoich programach, że iloraz inteligencji uzależniony jest od rasy.
Tarczyński swoją nagrodę odebrał razem z Peterem Bystronem, politykiem Alternatywy dla Niemiec (AfD). To nacjonalistyczna, przez część opinii publicznej uważana za skrajnie populistyczną, partia. To właśnie działacz Alternatywy dla Niemiec, Bjoern Hoecke, nazwał znajdujący się w Berlinie pomnik Ofiar Holocaustu "pomnikiem hańby". Z kolei Kay Nerstheimer, w 2016 r. wybrany do berlińskiej Izby Deputowanych, podzielił się na swoim Facebooku filmem, który przedstawiał tezę, jakoby to Polska była odpowiedzialna za wybuch II wojny światowej.
Szerokim echem odbiły się też słowa wiceszefa partii Alexandra Gauland, który stwierdził w jednym z wywiadów, że Niemcy powinni być dumni z Wehrmachtu. Jeżeli Francuzi lub Anglicy mogą być dumni ze swojego cesarza albo premiera Winstona Churchilla, my mamy prawo być dumni z osiągnięć niemieckich żołnierzy w obu wojnach - stwierdził.
Po odebraniu nagrody Dominik Tarczyński i Peter Bystron pozowali wspólnie do zdjęć. Chcieliśmy zapytać posła, czy nie uważa wspólnego odbierania nagród i fotografowania się z przedstawicielem AfD za niestosowne. Nie udało nam się. - Nie rozmawiam z Gazeta.pl - powiedział poseł i się rozłączył.
O komentarz poprosiliśmy więc Szymona Szynkowskiego vel Sęka, posła PiS i wiceministra spraw zagranicznych. - Nie uważam, by to było niewłaściwe ze strony posła Tarczyńskiego. Jako politycy spotykamy się z osobami, z którymi w poglądach bardzo głęboko się różnimy i to dotyczy polityków wszystkich formacji. Nie widzę podstawy, by udawać, że nie istnieje formacja, którą poparło ok. 15 proc. wyborców w Niemczech i która jest tam najpoważniejszą siłą opozycyjną - mówi nam Szymon Szynkowski vel Sęk.
W kontekście tej sytuacji sekretarz stanu w MSZ przywołuje przyjazd do Bundestagu Ludmiły Kozłowskiej. - Poseł SPD, który zaprosił panią Ludmiłę Kozłowską do Bundestagu, osobę objętą zakazem wjazdu SIS również robił sobie z nią zdjęcia i nie widział w tym nic złego. Moim zdaniem w tym przypadku sprawa jest dużo poważniejsza. Natomiast śledzenie tego, czy ktoś zrobił sobie z kimś zdjęcie z większym lub mniejszym uśmiechem jest przesadą. Prawo i Sprawiedliwość nie współpracuje systemowo z AfD.
Tydzień na Gazeta.pl. Tych materiałów nie możesz przegapić! SPRAWDŹ