Sejmiki województw - o nie stoczy się walka w wyborach. Szykuje się trzęsienie ziemi w Polsce lokalnej

Jacek Gądek
Walka w dużych miastach, która elektryzuje media, dla PiS nie jest najważniejsza. Celem jest odbicie kilku sejmików wojewódzkich - tu są pieniądze i bastiony PSL-u, który dziś jest wrogiem nr 1 obozu rządzącego. Nowy sondaż zapowiada trzęsienie ziemi w Polsce lokalnej.

W regionach Prawo i Sprawiedliwość jest dziś partią opozycyjną. PiS rządzi obecnie tylko w jednym z 16 województw - na Podkarpaciu, które jest najbardziej konserwatywnym i sprzyjającym prawicy regionem Polski. Rodzynek to jednak mało, a PiS chciałoby mieć choć kawałek samorządowego tortu.

Sam premier Mateusz Morawiecki mówi to wprost: - Kluczowe jest zwycięstwo w sejmikach. Sejmiki to jest bardzo ważna część prowadzenia działalności gospodarczej, działalności społecznej (…). Musimy z całą mocą przekonywać mieszkańców, walczyć o ich zaufanie, żeby w jak największej liczbie województw odwalczyć sejmiki. Oni mówią dzisiaj, że nie sprawują władzy. No niestety, szanowni państwo, sprawują władze. W 15 na 16 sejmików. W bardzo wielu z nich są ogromne zapóźnienia, w realizacji programów unijnych, programów rządowych.

Sumy nie robią wrażenia, ale można je swobodnie wydawać

Kwoty, którymi dysponuje marszałek województwa, mogą nie robić wrażenia. Warszawa w 2018 r. ma zaplanowane wydatki na 18 mld zł, a Mazowsze na raptem 3 mld zł. Kraków - 5,2 mld zł, a Małopolska - 1,8 mld zł. Gdańsk - ponad 3 mld zł, a woj. pomorskie - 1,2 mld zł. Opole - 1,1 mld zł, a woj. opolskie - 550 mln zł. Kielce - 1,4 mld zł, a woj. świętokrzyskie - 763 mln zł.

Widać jasno: budżety, które mają prezydenci dużych miast, są kilka razy większe niż budżety województw. Te liczby jednak kłamią.

Dr hab. Jarosław Flis, socjologa z Uniwersytetu Jagiellońskiego: - Lwia część pieniędzy, które składają się na wydatki samorządów gminnych, to wydatki sztywne jak pensje nauczycieli czy komunikacja publiczna. Nimi nie można swobodnie dysponować. Zatem z faktu, że się ma górę pieniędzy, niewiele wynika, skoro ma się jednocześnie górę zobowiązań.

Istotniejsze od dużych kwot w kasach metropolii są duże braki w kasach małych miejscowości. Budżety mniejszych gmin to już tylko miliony, a nie miliardy i to w tych średnich i małych ośrodkach najlepiej widoczne są inwestycje, które finansują marszałkowie województw. W dużych miastach one giną w powodzi budów. A na domiar to władze województw decydują o tym, gdzie popłyną dotacje z Unii Europejskiej.

Kto chce całować pierścienie?

Każde takie dofinansowanie od marszałka województwa to skarb dla "Polski powiatowej".

Flis: - Jeden z marszałków wojewódzkich mówił, że gdy przyjeżdża do gmin, to mógłby wystawiać pierścienie do całowania. Mówił to z wielką pokorą, bo urzędnicy w gminach gotowi są tak go witać, a on musi się bronić przed tym, by nie zgłupieć. Marszałek jest nastawiony na rozwój, więc pieniądze pochodzące z budżetu samorządu wojewódzkiego są w gminach bardzo dobrze widoczne jako wartość dodaną i stąd bierze się ta relacja z marszałkami wojewódzkimi.

Konwent Marszałków Województw w Płocku. Selfie z Wisłą w tle. Od lewej: płocki radny Tomasz Kominek oraz marszałkowie Adam Struzik i Olgierd GeblewiczKonwent Marszałków Województw w Płocku. Selfie z Wisłą w tle. Od lewej: płocki radny Tomasz Kominek oraz marszałkowie Adam Struzik i Olgierd Geblewicz TOMASZ NIESŁUCHOWSKI

- Całowanie po pierścieniach to zdecydowanie przesada - śmieje się marszałek Mazowsza Adam Struzik (PSL). - Jeśli stosuje się fundamentalną dla samorządów zasadę pomocniczości, to prawdą jest, że jeśli gminy nie radzą sobie z problemami, to są wyższe poziomy - powiat i sejmik województwa - które powinny je wesprzeć z własnych bądź unijnych pieniędzy. Ale to nie ma nigdy uznaniowego charakteru - dodaje Struzik.

Tak przynajmniej jest w teorii.

Nie elektryzują głównych mediów, ale mają władzę w regionach

Wojciech Saługa na Śląsku, Jacek Krupa w Małopolsce albo Piotr Całbecki w Kujawsko-Pomorskiem. Te nazwiska nie elektryzują mediów. Bardziej znani są Adam Jarubas i Adam Struzik - bardzo wpływowi w PSL-u i swoich regionach - ale to dlatego, że Jarubas zasiada w Narodowej Radzie Rozwoju przy prezydencie Andrzeju Dudzie, a Struzik znany jest z polityki ogólnopolskiej i obecności w mediach. A na Podkarpaciu Władysław Ortyl (PiS) - on akurat ma pewną rozpoznawalność ogólnopolską, bo był wcześniej senatorem i wiceministrem.

Flis: - Pewien marszałek województwa został senatorem. Powiedział, że gdy był już był w Senacie, to na święta dostał cztery razy więcej życzeń, niż gdy był marszałkiem. I to pomimo, że jako senator naprawdę nic nie mógł i o niczym nie decydował. Czasami realna władza wcale nie jest na świeczniku.

To o ich i pozostałych marszałków stołki trwa batalia.

Sondaż, który zapowiada duże niespodzianki

Najnowszy sondaż wieszczy, że to będą bardzo ciekawe wybory - i to właśnie na poziomie sejmików wojewódzkich. A wręcz sensacyjne.

Sondaż pracowni IBRIS nt. wyborów samorządowychSondaż pracowni IBRIS nt. wyborów samorządowych Źródło: Instytut Badań Rynkowych i Społecznych IBRIS.

Cztery lata temu PiS wygrało w pięciu województwach i uzyskało najwyższe poparcie w skali kraju. PO wygrało w siedmiu, a PSL - w czterech. PiS władzę zdołało jednak przejąć jedynie na Podkarpaciu. We wszystkich innych regionach dominuje PO z PSL-em.

Sondaż "Jaka Polska po wyborach" przeprowadzony z myślą o Forum Ekonomicznym w Krynicy przez Ibris pokazuje, że PiS zwiększy stan posiadania: z jednego regionu do siedmiu. Badanie było ogromne, bo w każdym województwie pytano 1000 osób.

Teraz to w siedmiu regionach PiS może liczyć albo na samodzielną władzę, albo na rządy w koalicji. W tej siódemce są województwa: wielkopolskie, mazowieckie, łódzkie, lubelskie, podkarpackie, małopolskie i świętokrzyskie. Resztę wzięłaby Koalicja Obywatelskiej, ale za wyjątkiem województw dolnośląskiego, opolskiego oraz warmińsko-mazurskiego, bo tu sondaż nie jest w stanie dać odpowiedzi.

Gdyby wyniki badania potwierdziły się przy urnach, byłoby to trzęsienie ziemi w "Polsce lokalnej". Zwłaszcza odbicie Mazowsza i woj. świętokrzyskiego byłoby ważne - oba są bastionami PSL-u. W pierwszym "od zawsze" marszałkiem jest Adam Struzik, a w drugim Adam Jarubas - jeden z najbardziej perspektywicznych ludowców młodszego pokolenia.

Adam Struzik: - Wszystko jest w rękach wyborców. Nie przesądzam, jaka będzie decyzja. PSL jest współodpowiedzialne za Mazowsze od 20 lat, a sam jestem marszałkiem od 17. Trzeba było sobie radzić w różnych sytuacjach, kiedyś nawet tworzyłem koalicję z PiS-em.

Wojna z PSL-em

Dziś o żadnej koalicji PiS-PSL na poziomie sejmików nie ma mowy.

Podczas konwencji samorządowej PiS nie było krytyki Platformy. Był za to frontalny atak na PSL. Właśnie po to, aby odbić "zielone" regiony. Starcie jest nieuniknione, bo partie rywalizują o ten sam elektorat: wiejski i z mniejszych miast.

Prof. Rafał Chwedoruk z Uniwersytetu Warszawskiego: - Dalsze przepływanie wyborców PSL-u do PiS-u to jedna z ostatnich rezerw głosów, o które PiS może walczyć.

Wynik PSL-u i ewentualna utrata przez tę partię władzy w sporej części regionów, to byłby pierwszy gwóźdź do trumny ludowców w wyborach do Sejmu - w przyszłym roku. Zwłaszcza, że PSL ledwo przekracza 5-proc. próg wyborczy. - W efekcie ludowcy mogą być skazani na koalicję wyborczą z PO albo na wypadnięcie z Sejmu. Wchłanianie PSL-u przez liberalną Platformę przegnałoby zwolenników ludowców do PiS-u - podkreśla Chwedoruk.

Struzik widzi z kolei ryzyko, ale dla partii Jarosława Kaczyńskiego: - Jeżeli PiS dalej będzie postępował tak, jak na poziomie krajowym, to straci też Podkarpacie.

Eksperci: cztery województwa to dla PiS "must have"

Jednak zwłaszcza w wyborach samorządowych sondaże należy traktować z rezerwą.

Dr Flis: - Wybory samorządowe są niewiadomą, bo nie głosuje w nich co najmniej milion wyborców, którzy chodzą na wybory do Sejmu. A na ich miejsce przychodzi również z milion osób, które w wyborach parlamentarnych w ogóle nie głosują.

A do tego w sondażu frekwencja wyniosłaby 56 proc., a w rzeczywistości może być o 10 pkt. proc. niższa (w 2014 r. wynosiła 47 proc.). W tym badaniu - w skali ogólnopolskiej - wyniki wyglądały następująco: PiS ma 35,8 proc. głosów. Koalicja Obywatelska - 23,3 proc., a PSL - 12,8 proc. SLD - 7,3 proc. Kukiz’15 - 7,2 proc., a komitety regionalne i bezpartyjne - 5,4 proc.

Flis przewiduje, że jest wysoce prawdopodobne że PiS będzie mieć władzę w czterech sejmikach: na Podkarpaciu i Podlasiu, w Małopolsce i woj. lubelskim - tu może liczyć na samodzielną większość, choć nie jest ona pewna. - Gdyby się zdarzyło, że na Mazowszu, w woj. łódzkim i świętokrzyskim PiS zdobyłoby taką większość, to nie byłoby wielkie zaskoczenie. Z kolei władza w woj. kujawsko-pomorskim i na Śląsku to odległe marzenia. W pozostałych regionach to już marzenie ściętej głowy - podkreśla.

Jarosław Kaczyński, prezes PiS-uJarosław Kaczyński, prezes PiS-u Fot. Konrad Topolski / Agencja Wyborcza.pl

Wedle prof. Chwedoruka dla PiS-u sukcesem byłoby przejecie władzy w regionach najbliższych PiS-owi (samodzielnej albo w koalicji np. z Kukiz’15), a ponadto odbicie władzy, w którymś ze "swing state" jak województwa: kujawsko-pomorskie, łódzkie czy śląskie.

Ostatecznie to jednak wszyscy po tych wyborach mogą ogłosić sukces. Koalicja PO i Nowoczesnej, bo utrzymają władzę w dużych miastach i kilku województwach. PSL, bo mimo ostrzału ze strony PiS-u ludowcy przetrwają i będą niezbędni jako koalicjant. A PiS, bo zwiększy stan posiadania z jednego do czterech albo i siedmiu regionów.

Więcej o: