Starcie Biedronia z Olejnik. Dziennikarka pytała o pedofilię w słupskim ośrodku kultury

Monika Olejnik pytała swojego gościa, nie o nowy projekt wyborczy, a o sprawę pedofilii w słupskim ośrodku kultury. Robert Biedroń przypomniał z kolei sprawę molestowania w TVN.

Przypomnijmy - wedle ustaleń prokuratury, w miejskim ośrodku kultury w Słupsku dochodziło do wykorzystywania nieletnich dziewczynek. "Newsweek" w swoim materiale stawia pytanie, czy Robert Biedroń właściwie zareagował na zaniedbania, którego w tej sprawie dopuścili się miejscy urzędnicy.

Biedroń jest zdania, że publikacja właśnie teraz jest próbą uderzenia w jego nowy projekt polityczny. - Apeluję do wszystkich, by nie angażowali się politycznie w tę sprawę - powiedział w programie, co wzbudziło oburzenie Olejnik. Dziennikarka dociskała prezydenta Słupska, czy reagowałby tak samo, gdyby molestowania dopuścił się ksiądz, a Biedroń przekonywał, że w tej sprawie zadziałał z całkowitą stanowczością.

Biedroń odbijał piłeczkę, mówiąc o molestowaniu seksualnym, do jakiego miało dojść w TVN. - Takie sprawy zawsze się ukrywa, tak jak je ukrywano w państwa stacji - mówił, wyjaśniając, dlaczego tak długo nie wiedział o sprawię pedofila w ośrodku kultury. Olejnik stwierdziła, że to nie są porównywalne sytuacje i zmieniła temat.

Zarzuty etyczne a zarzuty prokuratorskie

- Pani redaktor, ani ja, ani pani nie jesteśmy od takich ocen moralnych. Ja jestem od tego, żeby dobrze zarządzać miastem. I w momencie, kiedy podjąłem taką informację, zrobiłem wszystko, żeby po pierwsze, zabezpieczyć los tych dzieci, po drugie, zwolnić tego faceta, i po trzecie, żeby udostępnić wszelkie możliwe materiały prokuraturze - mówił Biedroń.

Olejnik poruszyła też temat osoby, która doprowadziła do spotkania oskarżonego o pedofilię z dziećmi już po jego wyjściu z aresztu. Biedroń tłumaczył, że kobieta nie ma postawionych zarzutów i nie może zostać zwolniona, a dziennikarka odpierała, że są zarzuty etyczne i dla dobra dzieci powinno się rozwiązać jej umowę. - Ale na podstawie jakichś konkretnych zarzutów? Musiałaby mieć akt oskarżenia - replikował Biedroń. - To rzeczywiście, nie warto być prezydentem, skoro nie można nawet zwolnić w takiej sprawie osoby - mówiła Olejnik.

Więcej o: