Do wypadku w Szaflarach doszło 23 sierpnia. Samochód prowadzony przez kursantkę zdającą egzamin na prawo jazdy zatrzymał się na niestrzeżonym przejeździe kolejowym. 18-latka nie stanęła przed znakiem "stop". Dlaczego? To cały czas ustalają śledczy.
Jak podaje RMF FM, prokuratura zapoznała się z nagraniem kamer zamontowanych w samochodzie. Okazuje się, że ostatnią komendę egzaminatora słychać w okolicach ronda. Mężczyzna kazał kursantce zjechać z niego w stronę przejazdu kolejowego. Na nagraniu wyraźnie słychać sygnały ostrzegawcze nadjeżdżającego pociągu, nie ma natomiast polecenia egzaminatora, by 18-latka wysiadła z samochodu.
W piątek na miejscu tragedii ma się odbyć eksperyment procesowy. Prokurator chce m.in. zbadać, czy pociąg jadący od Nowego Targu jest dobrze widoczny. Ponadto śledczy chcą zmierzyć czas, który mija od wyłonienia się pociągu zza zakrętu do minięcia przejazdu oraz sprawdzić, czy kierowca po przejechaniu znaku "stop" ma czas, by się zatrzymać
Przypomnijmy, że egzaminator wysiadł z samochodu kilka sekund przed uderzeniem pociągu. Nie zrobiła tego kursantka, która zmarła po przewiezieniu do szpitala. Mężczyźnie, który prowadził egzamin grozi nawet 8 lat więzienia.