Pawłowicz do dziennikarki: "Gdzie byłaś babo, córcia rudej, zamilcz bezczelna". Teraz przeprasza

Krystyna Pawłowicz zaatakowała dziennikarkę, która nie pochwaliła jej apelu, by wojewoda dolnośląski nie przyjął rezygnacji Dominiki Arendt-Wittchen. Minęło jednak kilkanaście godzin, pojawiła się fala krytyki z prawej strony, emocje opadły i posłanka przeprosiła.

W weekend na Twitterze sporo dyskutowano o sprawie z Dnia Weterana na pl. Piłsudskiego w Warszawie, gdzie jedna z protestujących kobiet, która krzyczała "konstytucja" została spoliczkowana przez Dominikę Arendt-Wittchen. Uderzona kobieta to najpewniej Magdalena Klim, przeciwniczka PiS.

Arendt-Wittchen jeszcze w sobotę była pełnomocniczką wojewody dolnośląskiego ds. obchodów stulecia odzyskania niepodległości, jednak po ujawnieniu sprawy złożyła rezygnację.

Pawłowicz: Symboliczna forma niezgody

W kontekście rezygnacji Arendt-Wittchen pojawił się apel posłanki Prawa i Sprawiedliwości Krystyny Pawłowicz, by wojewoda dolnośląski "nie przyjmował tej rezygnacji".

Każdy, Pan pewnie także, ma chwile, gdy pozostaje już tylko taka - w zasadzie symboliczna - forma niezgody na prostactwo, bezczelność, ciągłą agresję i obrażanie wartości dla kogoś najważniejszych

- napisała Pawłowicz na Twitterze.

Pawłowicz do dziennikarki: Zamilcz bezczelna, wrażliwa się znalazła, córcia rudej

Do tej wypowiedzi posłanki odniosła się dziennikarka Radia Nadzieja Anna Skiepko, która zapytała Pawłowicz:

A jak ktoś Panią poseł uderzy, bo uzna, że to symboliczna forma niezgody, to co wtedy?

Wtedy Krystyna Pawłowicz przypuściła atak na dziennikarkę, wiążąc ją nawet z protestem opozycji z końca 2016 roku (posłanka nazywa go ciamajdanem):

Obrzucono mnie plastykowymi butelkami w czasie waszego ciamajdanu, ogłuszano kilkoma wuwuzelami jednocześnie tuż przy uszach, lżono wielokrotnie. Gdzie byłaś babo, gdy atakowano marszałka seniora Morawieckiego. Zamilcz bezczelna. Wrażliwa się znalazła, córcia rudej (to odniesienie do koloru włosów uderzonej kobiety - red.).

Dziennikarz "Do Rzeczy": Ktoś powinien zdyscyplinować Pawłowicz

Takie zachowanie posłanki PiS skrytykowano, zrobili to też przedstawiciele prawej strony. Łukasz Warzecha z "Do Rzeczy" pisał, że ktoś powinien "zdyscyplinować" Pawłowicz, a jego redakcyjny kolega, Wojciech Wybranowski, wywołany przez posłankę do tablicy, stwierdził, że "wyprasza sobie takie odzywki".

Wcześniej Pawłowicz napisała, by Wybranowski "nie pouczał jej obraźliwie" i nie bronił "na oślep jakiejś swojej znajomej Skiepko, zadającej idiotyczne pytanie". Pojawiały się też głosy, że przecież Skiepko, znana prawicowym użytkownikom Twittera, daleka jest od sympatyzowania z kimkolwiek i słusznie zwróciła uwagę posłance.

Krystyna Pawłowicz przeprasza. Już z samego rana

Stare powiedzenie głosi, że "czas leczy rany", ale jak widać na tym przykładzie, nie tylko. Minęło kilkanaście godzin od twitterowej szarży posłanki Krystyny Pawłowicz i nadeszła... refleksja. Może posłanka zdała sobie sprawę, że w taki, a nie inny sposób odzywała się do dziennikarki Radia Nadzieja, czy może ktoś interweniował - nie wiadomo.

W każdym razie, w poniedziałek rano, Krystyna Pawłowicz przeprosiła Annę Skiepko. Refleksja pojawiła się na tyle szybko, że tuż po przebudzeniu się, posłanka napisała przeprosiny.

Właśnie wstałam, przeczytałam swoją wczorajszą odpowiedź na zaczepkę pani Skiepko. (...). Fakt, moja odpowiedź na pytanie była zbyt ostra. Panią Annę Skiepko przepraszam za to

- napisała Pawłowicz.

Więcej o: