W Warszawie trwa konwencja wyborcza Prawa i Sprawiedliwości przed wyborami samorządowymi 2018. Jako pierwszy przemawiał prezes partii Jarosław Kaczyński. Po nim głos zabrała Anna Jaki, żona Patryka Jakiego, kandydata na prezydenta Warszawy. Wcześniej konferansjer zapowiada, że w ramach odmiany, o kandydatach PiS na prezydentów opowiadać będą nie oni sami, a ich najbliżsi.
- Mam lekką tremę, dlatego proszę o wyrozumiałość. Jestem tu z ważnego powodu i cieszę się, że mam szansę powiedzieć kilka słów, które od dawna krążyły po mojej głowie - zaczęła Jaki.
- Wszyscy znacie mojego męża Patryka Jakiego jako osobę bardzo energiczną, zaangażowaną, pracowitą, bardzo pracowitą. To jest oczywiście prawda. Ale mam wrażenie, że nie są podkreślane jego cechy, które dla mnie są najistotniejsze. Z jednej strony znamy go jako nieprzejednanego w walce o lepszą przyszłość polityka, a z drugiej jest bardzo ciepłym i troskliwym ojcem, na którego ja i Radzio możemy liczyć.
- mówiła. - Dzięki temu mam świadomość i pewność, że gdyby na naszej drodze pojawiły się problemy, to on na spokojnie znajdzie rozwiązanie i będzie odpowiedzialny. Wiem, że to świadectwo które daję jako jego żona i mama Radzia, te cechy, również państwo dostrzegą. Chciałabym, aby pamiętali państwo, że to człowiek, który jest stabilny i pewny. Można na niego liczyć i wiadomo, że wszystko, co zaplanuje, to zrealizuje - powiedziała. Po tym na scenie pojawił się sam Jaki z synem.
Dziennikarze szybko ocenili wystąpienie Anny Jaki jako pozytyw w kampanii jej męża. "Niezły zabieg PR-owoców' - napisał dziennikarz Gazeta.pl Jacek Gądek. Michał Kolanko zauważył, że było to jej pierwsze wystąpienie w kontekście kampanii i pierwsze zaskoczenie konwencji.
Marek Migalski ocenił, że wystąpienie "było dobrze przemyślane i na pewno przyniosą mu zyski sondażowe". "Konwencja jest mocno ustawiona pod Patryk Jaki. Jego żona tuż po Jarosławie Kaczyńskim, zapowiadająca męża, to śmiałe posunięcie. Wypadła ciepło i empatycznie" - skomentował Adam Buła.
Także innych kandydatów PiS w wyborach samorządowych zapowiadały bliskie im osoby. Kacpra Płażyńskiego, kandydata PiS na prezydenta Gdańska, zapowiadała jego żona Natalia Nitek-Płażyńska.
- Tak się zdarzyło, że wskazano go na kandydata przed naszym ślubem. Zamiast zastanawiać się, jaki garnitur włoży na ślub, zastanawiał się, jaki będzie jego program dla Gdańska - wspominała Nitek-Płażyńska.
- Wiedziałam, że tak będzie. To było do przewidzenia od pierwszego dnia, gdy spojrzałam mu w oczy. Kiedy zobaczyłem ten błysk w oku, te determinację do prawdziwych zmian, do działania. Obserwowałam wtedy mojego narzeczonego w jego pracy dla zwykłych gdańszczan, którzy często mierzą się z bezprawiem i niesprawiedliwością
- mówiła. Dodała, że jako prawnik "starał się pomagać w codziennych bolączkach". - A na widziałam, że na koniec dnia mimo zamęczania był naprawdę szczęśliwy. Mógł pochwalić się, że komuś pomógł - dodała.
- Pokochałam człowieka, na którym nie robią wrażenia błyskotki, pieniądze, władza i przywileje. Jest idealistą w tym klasycznym stylu. Jest porządny - mówiła o mężu Nitek-Płażyńska. Zapewniała, że "bardzo skrupulatnie przygotowywał się do kampanii", jest pracowity i "bez błysku fleszy, codziennie rozmawia z mieszkańcami Gdańska".