Donald Tusk nie zdecydował jeszcze, co będzie robił po wyprowadzce z gabinetu "prezydenta" Europy - a to nastąpi pod koniec 2019 r. Gazeta.pl pisała już o scenariuszach, w których może wystartować na prezydenta Polski albo stać się patronem "prodemokratycznej listy Tuska" w wyborach do Parlamentu Europejskiego, czy wręcz w nich wystartować.
Jedną z możliwych opcji jest też objęcie stanowiska szefa Europejskiej Partii Ludowej. Akurat okoliczności sprzyjają takiemu rozwiązaniu, a co więcej, gdyby zajął fotel szefa EPP, to wcale by mu to nie przeszkodziło w ubieganie się o prezydenturę Polski. A nawet byłoby użyteczne w walce o Pałac Prezydencki.
Mówi polityk z kręgu Donalda Tuska: - Rozważana są różne opcje. To jest poważny i realny scenariusz.
Obsada stanowiska szefa EPP nie jest w żaden sposób uzależniona od woli polskiego rządu, a więc od PiS-u. Bo partia Jarosława Kaczyńskiego nie należy do EPP, a jej europosłowie tworzą konkurencyjną frakcję Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Wiele razy już jednak pojawiały się pogłoski, że PiS może zmienić barwy w Unii Europejskiej i zasilić EPP, do której należy m.in. węgierski Fidesz premiera Wiktora Orbana. A co więcej Orban - największy sojusznik PiS w UE - jest jednym z plejady wiceszefów EPP. Gdyby Tusk stanął na czele EPP, to w PiS pomysł zmiany barw musiałby upaść.
Obecnie szefem EPP jest Francuz Joseph Daul, który jednak nie ma autorytetu w swojej formacji, a w CV ma zaledwie karierę w Parlamencie Europejskim, za to brak mu w życiorysie stanowiska premiera czy choćby krajowego ministra. Stanowisko objął w 2013 r. w spadku po zmarłym Wilfriedzie Martensie - to Martens był prawdziwym tuzem europejskich chadeków i jednym z najbardziej zasłużonych polityków unijnych. Ponadto Daul ma już 71 lat, więc jego kariera się kończy.
Daul został wybrany na 3-letnią kadencję pod koniec 2015 r. na zjeździe EPP w Madrycie, zatem formalnie kadencja zakończy się w roku obecnym. Póki co EPP nie informowała o terminie kolejnego zjazdu wyborczego.
- Ktoś o takim formacie jak Donald Tusk, a więc były premier i obecny szef Rady Europejskiej, przydałby się we władzach EPP - podkreśla nasz rozmówca z otoczenia Tuska. Bo - sądzi - budowałby on autorytet dominującej w UE partii.
Stanowisko to byłoby jedynie środkiem, a nie celem dla Tuska. - Bycie szefem EPP nie wyklucza kandydowania na prezydenta Polski - podkreśla polityk bliski szefowi RE. Byłoby też inwestycją w przyszłość.
Otoczenie Tuska widziałoby go bowiem - i to jest plan maksimum - w roli szefa Komisji Europejskiej. - EPP byłaby pewnie skłonna promować Tuska na szefa Komisji Europejskiej - ocenia nasz rozmówca. Obecnie na taki scenariusz szanse są mikre. Bo - po pierwsze - komisarz musi mieć rekomendację swojego państwa, a rząd pod wodzą PiS nie jest skory popierać Tuska, tylko go zwalczać. A po drugie: szefem Komisji powinien być - choć nie ma na to formalnych paragrafów - przedstawiciel państwa, którego walutą jest euro. Za kilka lat i jedno, i drugie może się jednak zmienić.