"Totalna awantura to nie program dla Polski" - pod takim tytułem PiS opublikowało w ubiegłym tygodniu swój spot na wybory samorządowe. W trwającym pół minuty filmie widzimy sceny z protestów przeciwko reformom sądów przeplatane z wypowiedziami niektórych polityków opozycji.
Dwóch mężczyzn, którzy brali udział w protestach i pojawili się w spocie, uznało, że wykorzystanie ich wizerunku przez PiS było bezprawne. - Zgłosiły się do mnie dwie osoby, które chciały wystąpić z pozwem przeciwko Komitetowi Wyborczemu Prawa i Sprawiedliwości - mówi w rozmowie z Gazeta.pl adwokat Jarosław Kaczyński, który reprezentuje mężczyzn.
Kim są pozywający? Jeden z powodów został niedawno uniewinniony w związku z protestami, jakie odbywały się 16 grudnia 2016 r. O drugim zrobiło się ostatnio głośno za sprawą nagrania z protestu, na którym skacze i krzyczy do policjantów: ZOMO! ZOMO!
Mężczyźni domagają się od PiS usunięcia nagrania oraz przeprosin. - Choć mamy do czynienia z materiałem wyborczym, sam pozew nie jest w trybie wyborczym tylko zwykłym. Wynika to z faktu, że kodeks bardzo wąsko określa podstawy do wystąpienia w takim trybie. Można to zrobić tylko i wyłącznie w sytuacji, gdy ktoś przekazuje nieprawdziwe informacje, gdy mamy do czynienia z kłamstwem wyborczym - mówi Jarosław Kaczyński, dodając, że w tym przypadku kłamstwa nie ma, co najwyżej manipulacja. - W związku z tym skupiamy się na wykorzystaniu wizerunku - dodaje adwokat.
Pozew w trybie zwykłym oznacza, że sprawa może się ciągnąć długo i prawdopodobnie nie znajdzie finału przed wyborami samorządowymi, ale film może i tak niedługo zniknąć z mediów. - Złożyliśmy wniosek o zabezpieczenie roszczenia, żeby sąd na czas procesu określił prawa i obowiązki stron. Naszym celem jest zablokowanie publikacji tego spotu - mówi Kaczyński.
Jeśli sąd uzna te racje, może nakazać KW PiS usunięcie spotu z mediów. Na rozpatrzenie wniosku o zabezpieczenie roszczenia sąd ma siedem dni.