Sprawę nagłośnił w sobotę Krzysztof Czabański, poseł Prawa i Sprawiedliwości, przewodniczący Rady Mediów Narodowych. Zamieścił na Facebooku zdjęcia z filii biur poselsko-senatorskich, które prowadzi wspólnie z senatorem Andrzejem Mioduszewskim w Wąbrzeźnie i Golubiu-Dobrzyniu.
Na drzwiach do biura namalowano sprayem napis "PZPR", a na chodniku: "Czas na sąd ostateczny". Napisy pojawiły się w nocy z piątku na sobotę.
Oficer Prasowy policji w Wąbrzeźnie Michał Głębocki poinformował, że sprawcą jest 48-letnia kobieta. Zaznaczył, że usłyszała ona zarzut propagowania ustroju totalitarnego, za który grozi do 2 lat więzienia. Po usłyszeniu zarzutu kobieta została zwolniona.
Pojawienie się napisu "PZPR" ma konkretną konotację: Czabański należał w przeszłości do Związku Młodzieży Socjalistycznej, a później w latach 1967-1980 do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. W 1980 roku rozstał się z PZPR i wstąpił do "Solidarności".
Tę przeszłość wytykają mu na Twitterze dziennikarze, którzy wskazują także na kuriozum całej sytuacji.
Z kolei w niedzielę do podobnego incydentu doszło w Warszawie. Na elewacji siedziby warszawskiego PiS, przy ulicy Koszykowej, w którym swoje biura poselskie mają między innymi poseł Jarosław Krajewski i minister koordynator do spraw służb specjalnych Mariusz Kamiński, pojawiły się wulgarne hasła: "Se możecie wypie***lać".
Asystenci parlamentarzystów z Golubia-Dobrzynia uważają, że atak miał charakter polityczny. Jerzy Nadolski powiedział TVP Info, że do dewastacji doszło krótko po tym, jak Sejm uchwalił ustawy o Sądzie Najwyższym, sądach powszechnych i KRS.
- Ja rozumiem słowo demokracja, natomiast w tej demokracji trzeba przestrzegać prawa. Nie może być tak, że to się przekłada na wojnę na tle, można powiedzieć, totalitarnym - mówił.