Bój o futra trwa od paru lat. Gdy wstrzymywany projekt ustawy o ochronie zwierząt trafił w końcu do Sejmu, marszałek odesłał go do sejmowej "zamrażarki". I to mimo że pod projektem jako pierwszy podpisał się prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Na wsi pali się grunt pod nogami polityków PiS. Kilku rozmówców partii rządzących jeżdżących na spotkania w teren podkreśla, jak gęsto muszą się tłumaczyć z nieudolności poprzedniego ministra rolnictwa - Krzysztofa Jurgiela. Jego zastąpił już Jan Krzysztof Ardanowski, ale powody wściekłości rolników się nie zmieniły.
Jednym z nich był projekt ustawy o ochronie zwierząt. Od tych zapisów zależy przyszłość branży futerkowej oraz przemysłu mięsnego, którego duża część nastawiona jest na rytualne ubijanie zwierząt, by potem to mięso eksportować głównie do krajów muzułmańskich. Ale nie tylko.
- Tego się nie spodziewaliśmy. Zakaz hodowli na futra wywołał opór nie tylko hodowców norek, ale także hodowców wielu innych zwierząt. A to uruchomiło atmosferę, że dziś norki, jutro świnie, a potem też kury - mówi nam jedna z posłanek optujących za pierwotnym projektem ustawy. To skutek m.in. wsparcia ze strony mediów o. Tadeusza Rydzyka, którego udzielił hodowcom futerkowców. Ten sojusz zakonnika z hodowcami norek zaowocował choćby emisjami filmu "Zaćmienie - czy Polska zda egzamin z człowieczeństwa?".
W filmie tym na celowniku znaleźli się "ekoterroryści", którzy chcą wprowadzenia zakazu hodowli na futra. Duchowni i dziennikarze bliscy toruńskim mediom przekonywali: Bóg uczynił ziemię poddaną człowiekowi, więc zakaz hodowli zwierząt na futra to pogaństwo i ekoterroryzm, a w ogóle to w Polsce pozwala się zabijać dzieci poprzez aborcję, a chce się zakazać uboju norek czy lisków, by potem jeszcze zrobić tak samo ze świniami i kurczakami.
Taka presja dała skutek - PiS wycofało się z planowanych zakazów ws. hodowania norek i lisów na futra. Ale okrojony z tych zapisów projekt pozostaje w Sejmie i trafi pod obrady po sejmowych wakacjach.
Nasz kolejny rozmówca z szeregów obozu władzy dodaje: Kolejny bój będzie jesienią, gdy wrócimy do tego projektu, już bez futer i bez uboju rytualnego. Lobby branży futerkowej jest bardzo sprawne i mocne finansowo, więc znajdują posłuch w mediach. Może już jednak przestanie prowadzić swoją kampanię wymierzoną w ustawową ochronę zwierząt.
Bo branża futerkowa dopięła swego, przymuszając obóz władzy do wykreślenia zapisów uderzających w hodowców norek czy lisów na futra. Ministerstwo rolnictwa, jak zapewniał Jan Krzysztof Ardanowski, zakazu nie wprowadzi, ale bardzo zaostrzy kontrole ferm. - To nie jest tak, że łajdak, lump, który źle traktuje zwierzęta będzie mógł je dalej hodować. Podamy to certyfikacji, jeżeli trzeba to międzynarodowej - zapewniał w Polskim Radiu.
Aktualnie Polska jest potentatem w produkcji skór ze zwierząt futerkowych. Samych norek ubija się w Polsce ok. 10 milionów rocznie, a niemal cała produkcja trafia na eksport.