Zdaniem Julii Pitery, posłanki w Parlamencie Europejskim, nie miała ona szans na udział w Zgromadzeniu Narodowym, organizowanym z okazji 550-lecia polskiego parlamentaryzmu. Jak twierdzi sama zainteresowana, list przyszedł na jej prywatny adres 10 lipca.
"Termin potwierdzenia udziału upływał w dniu 6 lipca. Problem w tym, że zaproszenie to zostało nadane na poczcie właśnie 6 lipca" - pisze Pitera. I dodaje: "Jak widać, nie istnieje granica podyktowana przez ludzką przyzwoitość, której politycy PiS nie byliby w stanie przekroczyć".
Wielka pompa, wielkie wydatki, wielkie oczekiwania. Wyszło do bólu przewidywalnie. Wszyscy pokłócili się ze wszystkimi. Święto polskiej polityki pokazało nam - który już zresztą raz? - jak jest ona podzielona i że próżno oczekiwać w tej kwestii jakichkolwiek zmian. Zgromadzenie Narodowe na Zamku Królewskim było porażką dla wszystkich stron.
Prawo i Sprawiedliwość przegrało, bo okazało się gospodarzem, który organizuje wystawny bal, ale gdy przychodzi co do czego, bawi się na tym balu sam. Oczywiście partia rządząca się tym nie przejmie. Politycy PiS-u publicznie będą mówić, że "opozycja już tak ma" albo że "totalni znów pokazali, jacy są naprawdę".
CZYTAJ TEŻ:
Jeśli jesteś bardziej wymagającym czytelnikiem, to musisz wypróbować nasz nowy newsletter >>>