Lech Wałęsa już w sobotę zapowiedział, że 4 lipca zamierza pojawić się w Warszawie, by bronić Sądu Najwyższego przed zmianami jakie wprowadza wchodząca w życie nowa ustawa.
Zgodnie z nią 4 lipca obecna I prezes Sądu Najwyższego, Małgorzata Gersdorf, powinna przejść na emeryturę. Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego - kierując się zapisami w konstytucji - zdecydowało jednak, że jej kadencja będzie trwała do 2020 roku. O północy 3 lipca na przymusową emeryturę zostanie przeniesionych pierwszych 11 sędziów Sądu Najwyższego, którzy ukończyli 65 lat. Kolejni mogą na nią trafić w połowie miesiąca, o tym czy tak się stanie zdecyduje prezydent. Zdaniem większości prawników łamie to zapisaną w konstytucji zasadę nieusuwalności sędziów. Politycy PiS są innego zdania.
Opozycja zapowiada kolejne protesty w obronie sędziów. I właśnie do niej zamierza dołączyć Lech Wałęsa.
"Wybraną władzę należy szanować.Tą władzę nie wolno szanować. Ta władza łamie konstytucję, niszczy dorobek i dobre imię Polski. Ja mówię zdecydowane już dość" ( pisownia oryginalna) - napisał na Facebooku były prezydent.
"Jeśli podniosą łapę na Sąd Najwyższy to jadę do Warszawy 4 lipca by głównego sprawcę odsunąć od możliwości zniszczenia podstawowego strażnika Demokracji jakim jest Sąd Najwyższy" - zapowiada Lech Wałęsa. I dodaje: "Będę chciał zrobić to pokojowo, ale jeśli ktokolwiek w tym policja stanie mi na przeszkodzie, będę walczył i bronił się. Przypominam, że mam broń i pozwolenie do obrony osobistej. Policja nie może wykonywać rozkazów w obronie łamiących konstytucji".
Po mniej więcej 2 godzinach od opublikowania wpisu na Facebooku Lech Wałęsa skasował go ze swojego konta.