"Wprost" pisze, powołując się na swojego informatora, że w wewnętrznych sondażach, zlecanych przez Platformę Obywatelską, Rafał Trzaskowski ma tracić poparcie. Pojawiają się też zarzuty polityków partii w kierunku kandydata PO na prezydenta Warszawy.
W Platformie ludzie są na niego wściekli. Zachowuje się tak pewnie jakby już wygrał kampanię. On nie rozumie, że wybory wygrywają politycy, którzy są przysłowiowym „bratem łatą”
- mówił rozmówca tygodnika.
Informator stwierdził też, że Trzaskowski ma się "uważać za kogoś lepszego", ponieważ "zrobił doktorat i zna pięć języków".
Nie ma takiego sondażu. To jest jakiś taki polityczny fake, bez oparcia w żadnych faktach
- mówi Gazeta.pl o tych doniesieniach rzecznik PO Jan Grabiec. Poseł pytany o ocenę działań Trzaskowskiego odpowiada:
Radzi sobie dobrze, w zasadzie jako pierwszy z kandydatów został ogłoszony i odbył ponad setkę spotkań z mieszkańcami Warszawy. To przede wszystkim praca u podstaw, może mniej błyskotliwa, ale dająca ogromne efekty
Choć kampania wyborcza jeszcze nie ruszyła, Rafał Trzaskowski pojawia się w Warszawie i przedstawia swoje plany na rozwój stolicy (prekampanią jego i Patryka Jakiego, kandydata PiS, zajęła się PKW). Mimo rangi nadchodzących wyborów tylko w ostatnim tygodniu kandydat PO zaliczył kilka wpadek, które mogły wpłynąć na poparcie.
Zaczęło się od krytyki Centralnego Portu Komunikacyjnego, którego powstania chce Prawo i Sprawiedliwość. Jednocześnie swoją rangę ma utracić warszawskie Okęcie, rozważane jest też zlikwidowanie tego lotniska.
PiS chce budować lotnisko w szczerym polu, oparte na gigantomanii. W Berlinie udało się po latach, i będziemy mieli lotnisko, trudno będzie z nim konkurować
- powiedział w TOK FM Trzaskowski, komentując sprawę CPK. Od razu zaczęto mu wytykać, że woli lotnisko w Niemczech aniżeli w Polsce.
Kandydat PO ma też swoją "ławeczkę", z którą pojawia się w Warszawie i rozmawia z mieszkańcami stolicy. Podczas jednego z takich spotkań jeden z mieszkańców, który opisał siebie jako zwolennik Komitetu Obrony Demokracji, zadał mu kilka pytań, które kandydata PO wyraźnie rozsierdziły.
Umówiłem się z nim przy Supersamie, potem muszę pojechać na Dworzec Południowy, potem muszę zajrzeć do szklaniaka, a potem kończę w "Domu Pod Sedesami". Mógłby pan podpowiedzieć, jak tam trafić?
- zapytał mieszkaniec, nawiązując w swojej wypowiedzi do kilku znanych i kultowych miejsc w Warszawie.
Odpowiem panu, bo widzę, że pan chce mi tutaj robić konkursik. Otóż nie będę z panem robił konkursiku
- odparował Trzaskowski.