Krzysztof Brejza: Na konto dostałem ostatnio z Sejmu ok. 8 tys. zł uposażenia.
2,4 tys. zł.
Jak dla posła - sporo.
Wynagrodzenia posłów to problem PiS, a nie mój. To oni żyją pieniędzmi. To oni chcieli w 2016 r. podwyższać pensje posłów do 15-20 tys. zł, a innych polityków do prawie 30 tys. zł.
Nie żyję pieniędzmi. Oni mszczą się za to, że ujawniłem ich skok na kasę. Zabierają i tną uposażenia opozycji. A co do wysokości pensji posła, to powinna ona być uzależniona od średniej krajowej albo minimalnej. Do tej pory uposażenia poselskie były odpowiednie, bo to taka unijna średnia.
Polityka jest służbą.
Minimalne wynagrodzenie to dziś ok. 1550 zł na rękę, a emeryci przychodzą do mojego biura poselskiego i mówią: dostajemy po 920 zł. Renciści też mają po kilkaset złotych. Muszą za to przeżyć.
Kiedy minimalne pensje i emerytury pójdą do góry, to będziemy mogli zacząć rozmawiać o podwyżkach dla prezydenta, premiera i parlamentarzystów.
Za rządów Platformy pensja minimalna wzrosła prawie dwukrotnie.
Debata o wynagrodzeniach dla polityków jest obecnie problemem PiS-u. Nie moim.
PiS chce wpuścić opozycję w debatę o pensjach posłów, by odwrócić uwagę opinii publicznej od swojego skoku na kasę. Nielegalny system drugich pensji jest realnym problemem. Udowodniłem, że nie było żadnych uzasadnień ani podstawy prawnej do wypłaty nagród, więc ich wypłacanie to łamanie prawa.
Przygotowujemy je.
W 2016 r. PiS miało projekt ustawy o podwyżkach dla polityków. Wpisali podstawę prawną nagród dla ministrów i zabezpieczyli na to pieniądze. Ustawa jednak upadła, nie było więc podstawy prawnej, ale i tak uruchomili comiesięczne dodatki. W 2016 r. bez żadnego oporu społecznego sobie je wypłacali. W 2017 r. jeszcze je podnieśli. Mateusz Morawiecki zaczął wypłacać te drugie pensje także w styczniu 2018 r., aż do momentu, gdy ujawniłem ten proceder.
Krzysztof Brejza Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Wyborcza.pl
Trzeba przeanalizować rozwiązania w innych państwach Unii Europejskiej. Jeśli tam Pierwsze Damy korzystają z takich świadczeń, to nie wykluczam, że i u nas wynagrodzenia dla Pierwszej Damy powinny być wprowadzone.
Minister powiedział to w „Kawie na ławę”, programie publicystycznym.
Jeżeli będzie jakaś specjalna debata u prezydenta na temat pensji, to nie wykluczam, że weźmiemy w niej udział, ale tak jak powiedziałem - debata o wynagrodzeniach polityków jest dziś problemem polityków PiS, nie naszym.
Nie jest pewne, że ta ustawa zostanie w ogóle uchwalona. Niech PiS i prezydent się o to martwią.
Ale to nie były nagrody.
Pod pozorem nagród i niezgodnie z art. 105 Kodeksu pracy wpłacano drugie pensje. Główny Inspektor Pracy stwierdził, że odpisy zawiadomień o wynagradzaniu powinny być w aktach pracowniczych ministrów. Tymczasem minister Paweł Szrot z kancelarii premiera napisał mi wprost, że tych odpisów nie ma, bo nie były to nagrody w trybie art. 105. A przecież nie ma innych nagród niż w oparciu o Kodeks pracy.
Połowa ministrów mówi, że nawet nie wiedziała o nagrodach, które otrzymują, a przecież nagrody mają motywować pracowników. Minister Adam Lipiński szczerze przyznał: nie miał świadomości, że otrzymuje jakieś nagrody, choć co miesiąc dostawał dodatkowe pieniądze.
Zabieram głos w ostatnich dwóch latach. Wcześniej byłem posłem z trzeciego szeregu partii. Gdyby ktoś wtedy pytał mnie o zdanie, to oczywiście skomentowałbym sprawę ośmiorniczek.
Spotkania ministra Sikorskiego były służbowe, bo związane z pełnieniem przez niego funkcji szefa MSZ.
Nie uczestniczyłem w tego typu spotkaniach. A poza tym media przerysowały tę sprawę - zwłaszcza w porównaniu do tego, jak teraz PiS wyciąga pieniądze od państwa. Kilka ośmiorniczek zjedzonych przez Sikorskiego to nic w porównaniu z wagonami ośmiornic, które można kupić za system drugich pensji zorganizowany przez PiS.
Regulamin przyznawania nagród w warszawskim Ratuszu wprowadził Lech Kaczyński. Jeżeli Gronkiewicz-Waltz realizowała ten regulamin, to Kaczyński też pewnie wypłacał podobne nagrody - źródłem nagród jest jego prezydentura.
Nie wyszło Lechowi Kaczyńskiemu i nie wyszło Hannie Gronkiewicz-Waltz. Jednak - w przeciwieństwie do premier Beaty Szydło - Gronkiewicz-Waltz nie wypłaciła sobie ani złotówki nagrody - przez 12 lat. Szydło tylko w rok wypłaciła sobie 65 tys. zł.
Za prezydentury Kaczyńskiego w Warszawie faktycznie było tych zwrotów mniej. Ale podkreślę, że dopiero Platforma w Sejmie w oparciu o doświadczenia przekazywane przez panią prezydent i jej urzędników przyjęliśmy małą ustawę reprywatyzacyjną, by chronić majątek miasta przed oszustami - PiS i Patryk Jaki się wtedy wstrzymali od głosu.
MACIEK JAŹWIECKI
To nie jest ok, ale zauważę, że wiceprezydent to urzędnik, a nie polityk. Nie jest wybierany przez warszawiaków. Podkreślę jednak - z władz Warszawy tylko Gronkiewicz-Waltz została wybrana w wyborach - ona sobie nie wypłaciła grosza nagrody. A poza tym to politycy PiS też ładnie zarabiali: Wojciech Jasiński w fotelu prezesa Orlenu wziął parę milionów złotych.
I jest to jedyny taki przypadek. Już na przykład Igor Ostachowicz miał przejść do zarządu Orlenu, więc rozpętała się burza w mediach i tam nie trafił.
Ostachowicz był jednak specjalistą. A teraz co mamy? Desant PiS-iewiczy do państwowych firm.
Mówimy o rządach PO, a mamy właśnie drugą rocznicę „audytu”. Okazuje się, że Ministerstwo Finansów nie złożyło w wyniku tzw. audytu żadnego zawiadomienia do prokuratury, Kompromitacja, takie to były rzekomo straszne rządy PO.
Tak? A pamięta pan, co dwa lata temu PiS robiło w Sejmie? Szczuli i nie dopuszczali opozycji do głosu. Wicemarszałek Joachim Brudziński wypychał mnie z mównicy.
Chce pan ze mnie zrobić hipokrytę?
Ale czego pan teraz ode mnie oczekuje?
Nie jestem entuzjastą takich sytuacji.
Ujawniłem skalę nieprawidłowości na 7-8 mln zł, a ktoś mówi, że przykładam się do tworzenia państwa z dykty? Zawsze pytam o fakty - one należą się opinii publicznej. Nawet będąc w opozycji mam instrumenty kontroli, więc moim obowiązkiem jest z nich korzystać. Jeśli państwo staje się dziadowskie, to jest to wina tylko i wyłącznie populistycznej reakcji PiS-u na spadające sondaże. Jeśli ktokolwiek jeszcze sądzi, że PiS kieruje się w życiu publicznym jakąkolwiek ideą, to ten przykład pokazał jasno - jeszcze dwa lata temu chcieli podwyższać pensje polityków, a dziś postępują odwrotnie. Ta partia nie ma żadnego programu.
Samoloty CASA, z których korzystali politycy PiS, to wojskowe transportowce. Koszt ich utrzymania jest ogromny - przygotowania do lotu, zabezpieczenie drugiego samolotu.
PiS nadużywa samolotów, które powinny służyć wojsku. One nie powinny być używane na wożenie dygnitarzy PiS.
Czyli jak w „Zmiennikach” Stanisława Barei, tylko że tutaj to samoloty miały robić puste kursy, aby wyrobić normę. Podobnie limuzyny z Krakowa do domu premier też mogły jeździć puste, by wyrobić normę. To jest właśnie państwo z dykty.
Beata Szydło przez dwa lata 77 razy latała na trasie Warszawa - Kraków. Dużo?
Samolotem wojskowym to bardzo dużo. Wojskowa maszyna nie jest przeznaczona do wożenia premiera.
Beata Szydło Fot. Grzegorz Bukała / Agencja Wyborcza.pl
Latał wyczarterowanym samolotem cywilnym, a nie wojskową CASĄ.
Za rządów Platformy samoloty były wyczarterowane od LOT-u, przy zgodzie wszystkich sił politycznych, publicznie i w pełni jawnie, a do tego dużo taniej, bo koszt godziny lotu Embraera to 11 tys. zł. W przypadku CASY koszt mamy większy, a same loty zatajano przed opinią publiczną. Teraz są już kupione nowe samoloty dla VIP-ów - za 2,5 miliardów złotych. Skoro są już te samoloty, to niech politycy PiS nimi latają, a nie wojskowymi samolotami CASA.
Wolałbym, aby te środki choć w części poszły na program śmigłowcowy, ale PiS skasowało kontrakt na Caracale. Pilnie potrzebne są choćby helikoptery dla marynarki wojennej służące do akcji ratowniczych na morzu.
Jest to prymitywne, prostackie nazewnictwo, które nie przystoi telewizji, która powinna realizować misję publiczną. Jestem dumny z ojca (Ryszarda Brejzy, prezydenta Inowrocławia - red.), który w rankingu „Newsweeka” jest drugim najlepszym włodarzem miasta w Polsce. Jest bezpartyjnym, skutecznym samorządowcem. Ataki TVP na mojego ojca to zemsta za moją działalność w Sejmie, ale nie robią one na mnie wrażenia.
Dotarły do mnie sygnały, że decyzje o ataku TVP na mojego ojca i mnie zapadły bardzo wysoko.
Wedle mojej wiedzy rozmowy na ten temat były prowadzone na Nowogrodzkiej. Zaczęło się od dnia, gdy w komisji śledczej ds. Amber Gold przełamałem zakłamaną narrację PiS, że to afera Platformy. Ataki wzmogły się, gdy upubliczniłem informację, że firma Solvere została założona w zaufanej kancelarii prawnej Jarosława Kaczyńskiego.
Ludzie listy piszą i przesyłają wiadomości. Czasami osoby z drugiej strony barykady też się ze mną komunikują.
Wysłałem sprostowania. Pocięli i wciąż manipulują moją wypowiedzią o nagrodach w urzędzie miasta Inowrocławia.
Odmowne. Prawnicy analizują kolejne materiały TVP. Szykujemy pozwy. Z kolei do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie złożyłem skargi na TVP, bo nie otrzymałem od nich informacji o umowach z Solvere, o nagrodach dla pani Klimek i o kosztach najmu apartamentu na Powiślu dla prezesa Kurskiego. TVP milczy, więc idziemy do sądu.
Moja żona jest adwokatem i zajmuje się sprawami prawnymi. Pomaga mi, przygotowuje cześć interpelacji, zapytań. Jest pasjonatką wniosków o informację publiczną. Skarb. I jeszcze znosi ciągłe rozłąki.
Przy wielu trudnych debatach wspieramy się merytorycznie. A w kwestiach proceduralnych sam nie mam takiego doświadczenia, więc żona ogromnie mi pomaga.
Nic, a wręcz przeciwnie. W roku 2007 startowałem z list PO z ostatniego miejsca. Mój ojciec jest niezależnym samorządowcem, więc za rządów Platformy był krytykowany przez moich kolegów z partii za koalicję z PiS oraz Solidarną Polską w Radzie Miasta. Jeszcze w zeszłym roku w Inowrocławiu ta koalicja trwała.
Bywały groźne dla mnie momenty - nie raz musiałem się tłumaczyć władzom PO, w tym zarządowi krajowemu, że nie ingeruję w politykę w Inowrocławiu, a koalicja jest wyborem ojca, a nie moim. Z kolei teraz - zwłaszcza od kilku tygodni - mój ojciec jest krytykowany przez PiS za to, że rzekomo ja współrządzę miastem. Absurd.
Prezydent Inowrocławia Ryszard Brejza podczas nadzwyczajnej sesji sejmiku 'Województwo kujawsko-pomorskie - terazniejszosc i wyzwania rozwojowe'. Włocławek, 14 marca 2016 Fot. Wojciech Kardas / Agencja Wyborcza.pl
Nigdy mnie nie sekowano. Platforma była i jest bardzo szerokim ugrupowaniem.
Absolutnie nie.
Regularnie.
Doszło do pożaru, który objął instalację gazową pod pokojem moich małych dzieci. Jest to sytuacja bardzo niebezpieczna, więc to oczywiste, że jestem zaniepokojony. Czekam ze spokojem na wyczerpujące i dokładne ustalenia śledczych.
Nie chciałbym w tym zakresie mówić o szczegółach.
Było kilka podobnych sytuacji. Jedną zgłosiłem na policję. Ktoś wyciągnął starą sprawę włamania do domku letniskowego moich rodziców z 2006 r. Nie byłem wtedy posłem, ale studentem Uniwersytetu Warszawskiego. Ktoś miał bardzo precyzyjną informację o tym włamaniu sprzed lat. Z domku ukradziono telewizor, więc rodzice zgłosili włamanie na policję, która po miesiącu umorzyła śledztwo. Informacja o tej drobnej sprawie musiała trafić do Krajowego Systemu Informacji Policji.
Ktoś na Twitterze napisał mi: Brejza, przypomnimy ci, jak uruchomiłeś jako poseł policję do prywatnego śledztwa. Padła też nazwa miejscowości, w której znajduje się domek. Autor miał precyzyjną wiedzę, więc sygnał popłynął od służb. Musieli prześwietlać wszelkie sprawy moje i mojej rodziny, a jedyne co znaleźli, to włamanie do domku rodziców sprzed 12 lat. Zależy mi na ustaleniu IP, z którego opublikowano ten post.
Myślę, że ktoś mnie bada i koniecznie chce coś znaleźć.
Bardzo dużo osób tak mówi.
Nie. Strach ma wielkie oczy, a trzeba robić swoje. Uważam, że im bardziej straszą, im więcej jest gróźb, tym bliżej jesteśmy sedna problemu, więc musimy iść naprzód. Jestem zresztą przeciwnikiem powszechnego dostępu do broni w Polsce.
Mam ambicję przywrócenie normalności i chcę dać Polakom nadzieję na zmianę. Polska na pewno już nie wróci do stanu sprzed 2015 r.
Nie. Po tej demolce trzeba będzie Polskę stworzyć na nowo: prokuraturę, sądownictwo, media publiczne, służby specjalne, policję, służbę cywilną, Trybunał Konstytucyjny...
Krzysztof Brejza Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.pl / Dawid Żuchowicz
Zajmują się tym Borys Budka i Arkadiusz Myrcha.
Akt powstaje i wciąż jest aktualizowany.
Chciałbym. Szukam. (dłuższa cisza)
Tak. 500 plus to ważna inicjatywa, ale powiedzmy to wprost - jest to program niesprawiedliwy. Nie mogę spokojnie myśleć o tym, że 500 plus przysługuje najbogatszym na drugie i kolejne dzieci, a bardzo często nie przysługuje samotnej matce, która wychowuje jedno dziecko. Bo przecież, to nic nadzwyczajnego przekroczyć ten wyjątkowo niski próg dochodowy.
A poza tym sukcesów PiS-u nie widzę. Edukacja? Wykluczanie niepełnosprawnych i likwidacja gimnazjów. Policja? Upolitycznienie. Wojsko? Czystki kadrowe. Rolnictwo? Nieudolna walka z ASF. Budownictwo? Fikcyjne Mieszkanie+. Nawet CEPiK kuleje.
PiS pokazało skuteczność w sprawowaniu władzy dla władzy, ale za skuteczność w łamaniu konstytucji przecież nikogo nie pochwalę.
Biernat ma zarzuty ws. oświadczenia majątkowego, a gdy Jan Szyszko nie wpisał do niego stodoły, to mu włos z głowy nie spadł. Gdy składaliśmy zawiadomienie o finansowaniu Solidarnej Polski ze środków europejskich, to od razu prokuratura zablokowała śledztwo. Widać więc, że prokuratura jest polityczna.
Zbigniew Ziobro stosuje tę samą metodę co w latach 2005-07. Gdy PiS przeżywa kryzysy, to jego prokuratura serwuje wrzutki do mediów. Ten sposób działania Ziobry odkryliśmy w komisji śledczej ds. nacisków. Tak zapewnia władzy kolejne przykrywki. Ziobro jest głównym paskowym w TVP. Zmienia kolory pasków ze zwykłych na czerwone i dostarcza na nie teksty. Ziobro z prezesem TVP Jackiem Kurskim się nie lubią, ale teraz łączy ich władza i kasa.
Ministra sprawiedliwości, ale wymieniamy się tematami z Borysem Budką.
Chciałbym, ale z pozycji pokory.
Mi pokory akurat nie brakuje.
Pan chce mnie zgrillować w marynacie. Byłem pytany, czy jestem na skrzydle konserwatywnym, czy liberalnym. Żartem odpowiedziałem o skrzydle roboczym.
Idę na szpicy. W każdej armii i oddziale wojskowym jest sztab, dowódcy, jednostki zajmujące się logistyką. A ja jestem żołnierzem na szpicy pierwszej linii - tej, która jest najbliżej wroga.
Moją bronią są fakty i dokumenty. Mięso armatnie nie jest tak skuteczne jak ja.