Poseł PiS Stanisław Pięta miał uwieść, a następnie porzucić młodą kobietę, poznaną podczas rocznicy katastrofy smoleńskiej, napisał niedawno "Fakt". Dziennik jako dowód przedstawił rzekome prywatne rozmowy posła. - To atak na moją osobę - mówił Pięta w rozmowie z Gazeta.pl.
Stanisław Pięta, poseł PiS i członek sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych, miał wedle "Faktu" poznać się ze swoją domniemaną kochanką 10 kwietnia ubiegłego roku podczas 7. rocznicy katastrofy smoleńskiej. Przypomnijmy, że konserwatywny polityk ma żonę i córkę.
Według informacji "Faktu" poseł składał kobiecie obietnicę, że założą razem rodzinę. W pewnym momencie miał jej nawet proponować pracę w PKN Orlen. Kobieta według ustaleń dziennika miała odwiedzać go w jego pokoju poselskim. Dziennikarze "Faktu" swój artykuł opatrzyli zrzutami z domniemanych prywatnych rozmów posła PiS. Przypomnijmy, że Pięta to jeden z najbardziej kontrowersyjnych posłów. W poprzednich latach poseł PiS wielokrotnie przekonywał, że instytucji rodziny zagrażają m.in. osoby LGBT czy nawet wartości europejskie. "Dewianci niszczą rodzinę" - pisał.
W piątkowym tabloidzie pojawiają się kolejne zrzuty rozmów. Tym razem dotyczą bezpośrednio pracy w Orlenie. W rozmowie z "Faktem" rzekoma kochanka Stanisława Pięty wyjaśnia, że chciała przenieść się do Warszawy, by żyć z posłem. Liczyła na załatwienie pracy jako "zwykły urzędnik, gdzieś w Sejmie czy rządzie".
Z relacji "Faktu" wynika, że Stanisław Pięta miał najpierw załatwić kobiecie pracę w Polskiej Spółce Gazownictwa. Nie składała tam papierów, miała tylko zgłosić się do wskazanej przez posła osoby. Rzekoma kochanka nie chciała jednak tej pracy, wtedy pojawić miała się propozycja dotycząca pracy w PKN Orlen - twierdzi "Fakt". Ostatecznie Pięta miał zakończyć starania o pracę dla kobiety ze względu na "niedostosowanie jej aktywności w internecie do jego oczekiwań".
Gdy sprawa wyszła na jaw, poseł zapewniał, że jedyne, co obiecywał kobiecie to "możliwość przejścia procedury, którą musi przejść każdy pracownik ubiegający się o pracę". "Faktowi" mówił również, że nie chodziło o pracę w PKN Orlen, a o inną spółkę.
- W tej sprawie wydam oświadczenie. Uważam to za atak na moją osobę - mówił poseł w rozmowie z Gazeta.pl, ale nie precyzował, kto go zaatakował. Poseł powiedział, że bierze pod uwagę pozwanie redakcji "Faktu". Stanisław Pięta ostatecznie nie wydał oświadczenia w sprawie rzekomego romansu. W rozmowie z "Super Expressem" mówił, że "musi milczeć". Podejrzewa się więc, że dostał od partii zakaz wypowiadania się.
Historia rzekomego romansu posła wywołała w PiS zakłopotanie. Nasi rozmówcy z szeregów "dobrej zmiany" zastrzegają, że trzeba ważyć słowa, a to żonie posła należy pozostawić teraz wymierzenie mu kary.