- Ludzie lubią czytać takie historie. Porzucona kobieta potrafi wiele - uśmiecha się jeden z kolegów Pięty z szeregów klubu PiS. Nie chciałby być teraz w skórze Pięty, który jest żonaty i ma dzieci.
Tabloid napisał, że poseł PiS wdał się przed rokiem w romans z kobietą poznaną na rocznicy katastrofy smoleńskiej. Następnie miał obiecywać jej, że zostawi żonę dla kochanki, ale nie dotrzymał słowa. Gazeta zamieściła wiele wiadomości rzekomo wymienionych przez posła z kobietą.
Stanisław Pięta jest jastrzębiem wśród konserwatystów w PiS. Nasz rozmówca z PiS przyznaje:
Większa zgodność słów z czynami by się tutaj przydała. W polityce niestety ta zgodność pozostawia wiele do życzenia. Poseł i inni politycy powinni być jak żona cezara, choć oczywiście te żony też bywały różne.
Stanisław Pięta zasiada w komisji śledczej ds. afery Amber Gold i sejmowej komisji ds. służb specjalnych. Jego kariera nabrała rozpędu w tej kadencji, więc twierdzenia tabloidu o jego romansie są wybitnie nie na rękę partii.
Rozmówca z obozu „dobrej zmiany” szuka sposobu na tłumaczenie kolegi: - Pięta jest człowiekiem frontowym, więc ma przyjaciół i przeciwników. Szukanie haków i prowokacje mogą się zdarzać.
Nie przesądza jednak o winie posła.
Inny kolega z PiS podkreśla w rozmowie z nami, że teraz wymierzanie sprawiedliwości należy pozostawić żonie Pięty. Potem jednak przyjdzie czas na partię. Najpierw jednak załamuje ręce nad tą historią.
Stanisław Pięta poniesie karę?
Co począć z tym tematem? Rozmówca z PiS: - To nie jest pierwszy podobny przypadek. Do klubu należy przecież poseł Łukasz Zbonikowski.
Obyczajowa historia posła Zbonikowskiego też była wiele razy opisywana w mediach - tam do sprawy zdrady i konfliktu małżonków doszła też sprawa o nękanie i walka o majątek. Nasz rozmówca w PiS wskazuje jednak na twarde realia polityki w Sejmie, w którym trzeba mieć większość i to bezpieczną, a obyczajowe historie są na drugim planie. - Szale są ważne - podkreśla.
Wcale to nie znaczy, jak przekonują nasi rozmówcy, że Pięcie ta historia ujdzie na sucho. O ile bowiem w tej kadencji może być spokojny o mandat posła, to „sprawdzam” partia powie i ostatecznie oceni jego postawę moralną przy układaniu list wyborczych przed kolejnymi wyborami do Sejmu (na jesieni 2019 r.).
Dla porównania: gdy obyczajowa historia posła Zbonikowskiego wybuchła w 2015 r., gdy listy były zamknięte, to partia cofnęła rekomendację dla niego, ale gdy mimo to zdobył mandat, to i tak się znalazł (i do dziś jest) w klubie PiS.
Nasz rozmówca z PiS nie kryje, że podobne obyczajowe historie zdarzają się we wszystkich formacjach, ale - podkreśla - akurat PiS-owi mogą one zaszkodzić najbardziej.
Nasz konserwatywny elektorat jest bardziej wrażliwy na skandale obyczajowe i romanse
- zaznacza.
Stanisław Pięta: To atak na moją osobę
Co na całą aferę sam zainteresowany? - W tej sprawie wydam oświadczenie. Uważam to za atak na moją osobę - mówi nam poseł, ale nie precyzuje, kto go zaatakował.
- Zaprzecza pan tym doniesieniom? - dopytujemy. - Wszystko, co chciałem powiedzieć, powiedziałem - ucina Stanisław Pięta.