Morawiecki ostrzegał przed mediami. Stuhr odpowiada: "Mam się nawrócić na TVP? Przykro mi..."

Maciej Stuhr skomentował wypowiedź premiera na temat rzekomej propagandy "mediów strony przeciwnej". "Mam, być może mylne wrażenie, że Pan i Pańska formacja czujecie do mnie pogardę" - napisał Stuhr.

Mateusz Morawiecki na spotkaniu z sympatykami PiS przestrzegał przed "propagandą mediów strony przeciwnej". - One mają mniej więcej 80 proc. siły rażenia. Starają się, żeby "było tak, jak było" - przekonywał.

Uważajcie na tę propagandę, media strony przeciwnej to mniej więcej 80 proc. siły rażenia. Wszystkie większe portale internetowe, większe stacje radiowe, większe gazety, niektóre są bardziej neutralne, ale niektóre to pożal się Boże z ich neutralnością (...) bardzo się starają, żeby było tak jak było, kiedy Polską rządziły różne grupy interesów, kiedy Polska była jak w 'Potopie' rozrywana jak kawałki czerwonego sukna

- przekonywał premier w Bystrzycy Kłodzkiej. Do tej wypowiedzi odniósł się Maciej Stuhr, w krótkiej odezwie do Morawieckiego. 

Aktor przyznał, że czyta i ogląda media niezbyt życzliwe rządowi i nie ma szans poznać zdania jego członków, bowiem politycy z nieprzychylnymi sobie mediami nie rozmawiają. "Mam wrażenie, że interesują Was wyłącznie odbiorcy Waszych mediów i Waszej propagandy, której z kolei ja niestety nie jestem w stanie zdzierżyć. I koło się zamyka" - zauważa Stuhr i dodaje, że jest ciekawy zdania premiera np. na temat książki "Macierewicz i jego tajemnice" czy  kto poniesie odpowiedzialność za uchybienia ws. Puszczy Białowieskiej. "Kto przeprosi ludzi, którzy wtedy mieli racje" - pyta.

Mam, być może mylne wrażenie, że Pan i Pańska formacja czujecie do mnie pogardę. Nie warto się schylać, żeby mi coś wytłumaczyć. To ja powinienem się nawrócić i zacząć oglądać TVP Info. Przykro mi, Panie Premierze, w ten sposób, obawiam się, że nie spotkamy się nigdy

- podsumowuje Stuhr.

To nie pierwszy list otwarty Stuhra. Latem ubiegłego roku zwrócił się za pośrednictwem Facebooka do wyborców PiS. Próbował wyjaśniać, że kiedyś władza się zmieni, ale pozostanie prawo uchwalone przez partię Kaczyńskiego. "I wtedy ta władza, na mocy uchwalanych właśnie dziś ustaw, wprowadzi swoich sędziów do Sądu Najwyższego, Trybunału Konstytucyjnego i wszystkich innych. I to oni będą nas sądzić wedle swoich wierzeń, wyznań, swojego widzi mi się" - tłumaczył i dodawał: "Żeby potem nie było jakiegoś mazgajstwa, typu: wprowadzić trójpodział władz, a bo mi nie o to chodziło, itp, itd. Ok?".

Kto w Warszawie, kto w Krakowie? Prezes PiS zaprezentował kandydatów na prezydentów dużych miast

Więcej o: