Kancelaria Sejmu poinformowała, że zapewnia osobom protestującym całodzienne wyżywienie, także w dni wolne od pracy i święta. "Są to codziennie przygotowywane przez pracowników Kancelarii posiłki, składające się ze śniadania, dwudaniowego obiadu oraz kolacji. Posiłki są dostarczane w godzinach uzgodnionych z protestującymi. Kancelaria Sejmu uwzględniła też sugestie osób protestujących np. co do rodzajów pieczywa" - czytamy w komunikacie.
Kto za to płaci? Koszty posiłków pokrywa Kancelaria Sejmu, choć jej budżet może być przeznaczony wyłącznie na realizowanie nałożonych na nią zadań. Kancelaria podkreśla jednak, że jako "gospodarz protestu", dostarcza pożywienie "niezależnie od istnienia wskazanych zastrzeżeń".
Sprawa ta jest jednak przedmiotem analiz finansowych i prawnych. Nie są one jednak prowadzone przez nas z powodu, jak to opisano w gazecie, że komukolwiek czegokolwiek „żałujemy”, a z uwagi na istnienie powyższych regulacji
- podaje Centrum Informacyjne Sejmu, w odpowiedzi na publikację "Faktu". Wcześniej marszałek Marek Kuchciński mówił na spotkaniu z wyborcami, że protest "to są także koszty". - Codzienne wyżywienie kosztuje i my bierzemy to na siebie, ale chyba ktoś musi za to zapłacić - mówił.
Klub PSL i Unii Europejskich Demokratów wystąpił do marszałka Sejmu o dokładną informację na temat kosztów wyżywienia protestujących. Rzecznik PSL i poseł Piotr Zgorzelski w odniesieniu do wypowiedzi Kuchcińskiego poinformowali, że klub pokryje te koszty. Zgorzelski zadeklarował, że przekażą marszałkowi odpowiednią kwotę "żeby jego budżet się po prostu nie rozpadł". Podkreślił, że w DNA Polskiego Stronnictwa Ludowego jest "żywią i bronią".
Wcześniej chęć pokrycia kosztów wyżywienia protestujących wyrazili poseł PO Michał Szczerba oraz kandydat na prezydenta Warszawy Jacek Wojciechowicz.