Wczoraj wieczorem przelałem na konto "Fundacja Dzieciom - Zdążyć z pomocą" 5600 zł pochodzących z nagród otrzymanych w 2016 r. w czasie kiedy sprawowałem funkcję ministra Skarbu Państwa.
- napisał na Twittterze Dawid Jackiewicz, były minister Skarbu Państwa w rządzie Beaty Szydło.
Kwoty 5600 zł Jackiewicz nie otrzymał jednorazowo - co miesiąc dostawał dodatek do pensji, co łącznie dało sumę 5 600 zł. Były minister w rozmowie z Wirtualną Polską przyznał, że nie wiedział, że ma zwrócić nagrodę.
Oddanie nagrody przez Jackiewicz jest pokłosiem słów rzeczniczki PiS. Beata Mazurek pytana przez dziennikarzy o to, kto nie oddał nagród w terminie wyznaczonym przez prezesa PiS, obok Anny Streżyńskiej, Bartosza Kownackiego i Pawła Szałamachy wymieniła właśnie Dawida Jackiewicza.
Zdaniem wielu komentatorów, jego nazwisko nie powinno było paść. Jackiewicz od kilku miesięcy choruje na raka. - Ta informacja go przybiła. Jego stan jest bardzo zły, finansowo ledwo wiąże koniec z końcem - powiedział w rozmowie z "Super Expressem" przyjaciel Jackiewicza.
- Kiedy usłyszałem, że Beata wymienia Jackiewicza, zdębiałem. Każdy wie, w jakim Dawid jest stanie. Nie powinien oddawać nagrody, nie powinien być w ogóle wymieniany, powinno się mu pomóc - dodał jeden z dolnośląskich posłów. Z kolei szef gabinetu politycznego premiera Marek Suski na pytanie, czy Jackiewicz powinien oddać nagrodę powiedział: - O ile wiem, jest bez pracy i chory - stwierdził.
Dawid Jackiewicz był ministrem Skarbu Państwa od 16 listopada 2015 do 15 września 2016 roku. Po odejściu z rządu nie otrzymał propozycji pracy w żadnej z państwowych spółek czy instytucji. Wcześniej Jackiewicz był europosłem. Zarabiał około 40 tys. zł miesięcznie. Po wygranych wyborach przez PiS zrezygnował z pracy w Parlamencie Europejskim na rzecz pracy w ministerstwie.