Co sądzisz o pensjach posłów? Są za wysokie czy w sam raz? Przyślij swoją opinię na adres listydoredakcji@gazeta.pl
Po aferze z nagrodami, które Beata Szydło przyznała swoim ministrom, Jarosław Kaczyński ocenił, że społeczeństwo domaga się niższych pensji dla polityków. Prezes PiS zarządził więc obniżkę uposażeń poselskich i senatorskich.
Gazeta.pl postanowiła sprawdzić, co o projekcie obniżki myślą Polacy oraz ile, według nich, powinien zarabiać polski parlamentarzysta. Oto wyniki naszego sondażu:
Ile powinni zarabiać posłowie? Sondaż Gazeta.pl Marta Kondrusik / Gazeta.pl
Jak wynika z badania, ogromna większość osób wycenia pracę posła na nie więcej niż 5000 zł brutto, czyli nieco ponad 3500 zł na rękę, a prawie 30 proc. respondentów uznaje, że adekwatna pensja mieści się w przedziale 5001-7500 zł brutto.
Mniejszość stanowią natomiast ci, którzy przyznaliby politykom wyższe pensje. 14 proc. respondentów opowiada się za zarobkami w granicach 7501-10000 zł (5293-7034 zł netto), a zaledwie 7 proc. uważa, że posłowie powinni zarabiać powyżej 10000 zł brutto.
Badanie zostało przeprowadzone w dniach 11-14 maja 2018 r. na ogólnopolskiej próbie 1076 osób przez Ogólnopolski Panel Badawczy Ariadna.
Obniżka pensji posłów jest więc zgodna z tym, czego domaga się społeczeństwo.
- Jest oczekiwanie daleko idącej skromności w życiu publicznym - mówił w kwietniu Jarosław Kaczyński.
Sęk w tym, że projekt obniżki pensji nie dotyczy ministrów czy sekretarzy stanu, którym Beata Szydło przyznała nagrody, nazywane przez opozycję "drugimi pensjami". To właśnie te nagrody - a nie wysokość poselskich pensji - wywołały oburzenie społeczeństwa.
10 maja Sejm po burzliwej debacie zagłosował za ustawą obniżającą pensje posłów i senatorów, teraz ustawa trafi do Senatu, a następnie najprawdopodobniej zostanie podpisana przez prezydenta.
Obecnie pensja posła wynosi ok. 10 tys. zł brutto (bez diety, która wynosi ponad 2,5 tys. zł), po nowelizacji Ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora uposażenie zostanie obcięte o 20 proc. - wyniesie ok. 7900 zł brutto (5571 zł netto). Posłowie opozycyjnych ugrupowań pomysł obniżki nazywają populistycznym, tym bardziej, że nie dotyczy ministrów, którym przyznano kilkudziesięciotysięczne nagrody.