Borusewicz nie mógł iść na grób żony. Policjant mu powiedział, że "strzelałby, gdyby było trzeba"

- Policjant mówił, że gdyby dostał polecenie, że ma strzelać, to by strzelał - powiedział w wywiadzie Bogdan Borusewicz. Na nagraniu widać dialog z momentu, gdy wicemarszałek Senatu nie został wpuszczony przez policję na grób żony z powodu ekshumacji na cmentarzu.

W poniedziałek, w dniu ekshumacji Arkadiusza Rybickiego, który zginał w katastrofie smoleńskiej, na miejscu odbył się protest. W związku z tym cmentarz był oddzielony poczwórnym kordonem policji i żandarmerii wojskowej. Ekshumacji sprzeciwiała się rodzina Rybickiego. 

Policja przez wiele godzin blokowała dostęp do cmentarza i parkingu. Osoby, które przyszły na groby bliskich, nie mogły się do nich dostać. Grobu swojej żony nie mógł odwiedzić wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz. Pomimo dyskusji policja nie chciała go przepuścić. Później Borusewicz relacjonował zdarzenie w rozmowie z portalem wiadomo.co.

- Policjant na pytanie, dlaczego nie wpuszcza nikogo, odparł, że dostał takie polecenie. Na pytanie kogoś z oczekujących na wejście na cmentarz, czy w takim razie, jakby dostał polecenie, że ma strzelać, to by strzelał, on odparł, że tak, strzelałby! - powiedział wicemarszałek Senatu.

Całą sytuację nagrywał telefonem jeden ze świadków. 

Policjant będzie strzelać? "Jeżeli trzeba"

Borusewicz i inne osoby dyskutowały z policjantami. - To jest czwarta osoba w tym kraju - przekonywali policjantów. -Przecież panowie go znają z twarzy. Co on, pistolet ma? - pytali. Funkcjonariusze zapewniali, że nie mogą zrobić nic poza wezwaniem dowódcy. Rozmowy widać na nagraniu, wykonaną przez jedną z osób na miejscu. 

- Żebym nie przeszedł do grobu żony! To jest bezczelność - mówił do policjantów wyraźnie poruszony Borusewicz. - Wykonujemy polecenia - odpowiadali. - Jeśli prokurator kazał nam kordon postawić, to stoimy. Jeśli kazał nie wpuszczać, to nie wpuszczamy. A czy to jest zasadne, to proszę do prokuratora - tłumaczył inny z policjantów.

- A jak każą strzelać, to będziecie strzelać? - zapytała stojąca obok wicemarszałka kobieta. - Jeżeli trzeba będzie - potwierdził funkcjonariusz. - W określonych przypadkach tak. Po to jest ustawa o środkach przymusu bezpośredniego, że w określonych sytuacjach tej broni się używa - dodał.

- Mi to kazano nikogo nie wpuszczać i to wszystko. Nikogo to nikogo - powiedział później ten sam policjant. 

Czekamy na Wasze opinie pod adresem: listydoredakcji@gazeta.pl

Więcej o: