"Nową lewicę może czekać spektakularna klęska". Wszystko za sprawą Pawła Kukiza

Jan Śpiewak miał największe szanse, żeby zostać wspólnym kandydatem tzw. nowej lewicy na prezydenta Warszawy. Niemal gotowy scenariusz rozsypał się jednak jak domek z kart, gdy młody polityk nieoczekiwanie wyraził zainteresowanie współpracą z nietolerowanym na lewicy Pawłem Kukizem.

- Kandydatura Śpiewaka wydaje się kandydaturą dobrą. Wydaje mi się, że to jest chłopak, który przede wszystkim kocha miasto, i który byłby w stanie temu miastu się poświęcić - powiedział w poniedziałek na antenie RMF FM Paweł Kukiz, zastrzegając, że nie jest to jednak żadna wiążąca deklaracja.

Na odpowiedź Jana Śpiewaka nie trzeba było jednak długo czekać. - Jestem zainteresowany współpracą z Kukiz'15 w wyborach samorządowych -  odpowiedział mu prezes stowarzyszenia Wolne Miasto Warszawa.

- Myślę, że jest potrzeba tego, żeby był kandydat z miasta, który rozumie miasto, który reprezentuje interesy mieszkańców Warszawy, nie partii politycznych, i myślę, że tutaj z Pawłem Kukizem na tej płaszczyźnie możemy znaleźć porozumienie - dodał i zaznaczył, że chętnie spotkałby się z posłem.

Kukiz, czyli kość niezgody

Te dwie wypowiedzi wystarczyły, żeby misternie budowana, trzeszcząca w szwach i formalnie jeszcze niezawarta koalicja tzw. nowej lewicy (czyli tej bez SLD) i ruchów miejskich eksplodowała.

Polityk z kierownictwa Zielonych: "Janek postawił nas wszystkich przed faktem dokonanym. Z drugiej strony, on chce kandydować, ale nie ma ludzi, natomiast inne organizacje mają ludzi, ale nikt się nie wyrywa do startu".

Polityk Partii Razem: "Sytuacja wygląda tak, że są dwa obozy: ruchy miejskie i nieeseldowskie organizacje lewicowce. Trzecim podmiotem jest niezależny Jan Śpiewak. Śpiewak nienawidzi się z ruchami miejskimi bardziej niż ktokolwiek inny, co istotnie utrudnia nasze rozmowy".

Jan ŚpiewakJan Śpiewak FRANCISZEK MAZUR

Faktycznie dla ruchów miejskich Śpiewak od początku był kandydaturą co najmniej niewygodną. Wszystko z powodu wrogiej atmosfery, w której rozstał się ze stowarzyszeniem Miasto Jest Nasze. Z kolei dla Inicjatywy Polskiej, Partii Razem i Zielonych nie do zaakceptowania jest jakakolwiek forma współpracy z formacją Pawła Kukiza. W obecnej sytuacji oznacza to pat.

- Współpraca z Pawłem Kukizem i jego ludźmi nie wchodzi w grę - zapewnia w rozmowie z Gazeta.pl Barbara Nowacka, liderka Inicjatywy Polskiej.

Oni źle życzą innym ludziom, czego dowód mieliśmy podczas zbiórki podpisów przeciwko przyjęciu do Polski uchodźców. Poza tym Paweł Kukiz wprowadził do Sejmu narodowców i antysemitów. Tego nie można zaakceptować.

- argumentuje.

Także w Partii Razem, która jest gotowa poprzeć Śpiewaka, jego potencjalny sojusz z Pawłem Kukizem nie został przyjęty entuzjastycznie.

Wszyscy wiemy, jakim człowiekiem jest Paweł Kukiz. Nie ma poglądów, notorycznie zmienia zdanie, wprowadził do Sejmu faszystów, a jego ulubionym zajęciem jest szczucie na słabszych.

- mówi nam Hanna Gospodarczyk, która z ramienia Partii Razem bierze udział w warszawskich negocjacjach.

Czy o poparciu Razem dla Śpiewaka należy już mówić w czasie przeszłym? - Nie możemy panu Kukizowi zabronić popierania Jana Śpiewaka, ale zaznaczam: nie jest przesądzone, że to Jan Śpiewak będzie kandydatem Partii Razem. Piłka wciąż jest w grze, my nie odchodzimy od stołu negocjacyjnego przy pierwszej okazji - podkreśla Gospodarczyk. I dodaje: Jedno, co mogę powiedzieć z całą pewnością, to to, że kandydaci Partii Razem nigdy nie znajdą się na wspólnych listach z ludźmi Pawła Kukiza. Nie będziemy startować obok homofobów, ksenofobów, rasistów i seksistów - mówi.

Chociaż do ewentualnego sojuszu Jana Śpiewaka z Pawłem Kukizem droga jeszcze daleka, już dziś taki tandem wzbudza w warszawskiej lewicy olbrzymie emocje. Gdy pytamy o nie prezesa stowarzyszenia Wolne Miasto Warszawa, ten odpowiada spokojnie:

Nie zamierzam bawić się w kukizologię. Paweł Kukiz wyraził chęć poparcia mnie i mojego programu, bo uważa, że to jest dobre dla miasta. Mogę tylko się z tego cieszyć.

Zaznacza przy tym dwie rzeczy. Po pierwsze, że do spotkania z posłem i muzykiem jeszcze nie doszło, aczkolwiek liczy, że niedługo znajdą okazję, żeby porozmawiać o przyszłości Warszawy. Po drugie, że rozważająca poparcie go Partia Razem wiedziała o jego kontaktach z Kukizem, zaś poseł i muzyk miał informacje o jego współpracy z Razem.

Problemy z "gównażerią"

Skąd całe to zamieszanie? Część naszych rozmówców wskazuje, że Śpiewak chce mieć za sobą i Kukiza, i lewicę. - Nie wiem, jak to możliwe, ale Janek nie rozumie, że tak się po prostu nie da - dziwi się osoba znająca Śpiewaka. - Doceniam to, co zrobił dla ruchów lokatorskich; to, że wziął na siebie te wszystkie sprawy sądowe; to, że naprawdę żyje sprawami miasta, ale jego radykalizm już nikogo nie przyciąga. Janek nie ewoluuje politycznie - ocenia.

Wedle innej wersji, którą słyszymy w środowiskach warszawskiej lewicy, Śpiewak celowo sugeruje swój sojusz z Kukizem, żeby zmotywować do efektywniejszych działań partnerów z lewej strony i ruchów miejskich. Negocjacje toczą się bowiem od wielu miesięcy i do ich szczęśliwego końca jest bardzo daleko.

To gównażeria. Te rozmowy trwają od mniej więcej roku, ale co chwilę ktoś ma z czymś problem.

- irytuje się jeden z uczestników tych negocjacji, gdy pytamy o powody braku ich finalizacji.

- Jest problem ze zbudowaniem tej koalicji - przyznaje nasz informator z Partii Razem. - Ale jeśli mam doszukać się w tym jakichkolwiek pozytywów, to zaliczyłbym do nich fakt, że publicznie w siebie przy tej okazji nie walimy. Iskierka nadziei jest - dodaje.

"Spektakularna klęska" na horyzoncie

- Negocjacje toczyły się i toczą się nadal. Liczę, że zakończą się pomyślnie - mówi nam Jan Śpiewak. Ultimatum przyjmować od nikogo nie zamierza, przepraszać za wyrażenie chęci rozmów z Pawłem Kukizem - również.

Jeśli poparcie dla mnie wyraziłby Aleksander Kwaśniewski, to też miałbym się obrazić i je odrzucić? Każde poparcie dla dobrego kandydata i dobrego programu powinno cieszyć. I mnie cieszy.

- zapewnia.

Wśród uczestników potencjalnej lewicowej koalicji aż tyle optymizmu nie ma. Brakuje bowiem mocnych nazwisk, które mogłyby zastąpić Śpiewaka, gdyby lewicy i ruchom miejskim nie udało się dojść z nim do porozumienia. Albo gdyby zamiast lewicy wybrał współpracę z Pawłem Kukizem.

Wątpliwe, żeby swoją kandydaturę wysunął Adrian Zandberg, jeden z liderów Partii Razem. - Dla Adriana kiepski wynik to byłby spory problem - mówi jego partyjny kolega. - Zandberg boi się słabego wyniku, bo to spaliłoby go ogólnopolsko. Dlatego nie sądzę, żeby zaryzykował - zauważa z kolei nasz rozmówca z Zielonych. 

Na start Barbary Nowackiej, którą wiele osób wywoływało do tablicy w kontekście wyborów prezydenckich w Warszawie, też nie ma co liczyć.

W obecnej sytuacji nie ma sensu wystawianie żadnych nowych kandydatur. Skoro nie potrafimy porozumieć się co do pryncypiów, to nowi kandydaci czy kandydatki nic tu nie zmienią.

- mówi, gdy pytamy ją o możliwość startu w jesiennych wyborach.

Barbara Nowacka, Adrian ZandbergBarbara Nowacka, Adrian Zandberg Agencja Wyborcza.pl

Liderka Inicjatywy Polskiej wskazuje jednak inne nazwisko. - Wciąż liczę na doświadczonych i wiarygodnych samorządowców takich jak Paulina Piechna-Więckiewicz - zapewnia. Warszawska radna cieszy się dobrą opinią nie tylko w swoim stowarzyszeniu. - Chciałbym, żeby to była Paulina. Ma powagę trzech kadencji w radzie miasta, sukces w postaci zainicjowania bezpłatnych biletów dla uczniów i jest kobietą. Poza tym nie jest od nas, więc to pozwoli walczyć z durnym gadaniem, że Razem zawsze osobno - stwierdza nasz rozmówca z Partii Razem. - I jest polityczką samorządową. Nawet jak będzie mieć słaby wynik, to nie blokuje jej kariery - zaznacza.

Sama zainteresowana do startu się jednak nie pali. - Miło słyszeć takie rzeczy, ale naprawdę nie zastanawiałam się nad możliwością kandydowania, więc trudno w ogóle mi się do tego odnieść - odpowiada, gdy pytamy, czy rozważa walkę o stołeczny ratusz.

Barbara Nowacka, Adrian ZandbergALBERT ZAWADA

To nie jest dobra wiadomość dla tzw. nowej lewicy. Wśród polityków, którzy mieliby tworzyć wyborczą koalicję, słyszymy obawy, że obecny impas może skończyć się w dobrze znany na lewicy sposób - tym, że każdy pójdzie pod własnym szyldem i z własnym kandydatem. - Jeśli osobno wystartuje ktoś od nas, Janek Śpiewak, Piotrek Ikonowicz, Justyna Glusman ze stowarzyszenia Ochocianie (to ją chcą wystawić ruchy miejskie) i jeszcze ktoś à la Robert Biedroń, to nową lewicę czeka spektakularna klęska - nie kryje obaw nasz rozmówca z Partii Razem.

Przebiśniegi na polskiej lewicy. Nowacka, Razem i inni ustalają wspólne cele

Więcej o: