Wanda Traczyk-Stawska w swoich pierwszych słowach skierowanych do uczestników Marszu Wolności oceniła, że matki osób niepełnosprawnych protestujące w Sejmie "są bohaterkami". - Dlatego proszę was - pomóżcie tym matkom, żeby mogły opiekować się dziećmi do końca swojego życia. Żeby nie popadały zanim oni będą na tyle sprawni, żeby jakoś samodzielnie żyć - powiedziała. I dodała:
To, co robi matka Adriana, matka Kuby, to jest wielkie bohaterstwo. Mówię wam, bo znam ten trud, jakim jest uczenie takich dzieci samodzielności. Oni muszą mieć codziennie ćwiczenia, muszą mieć nadzieję, że kiedyś ze swoich ciał, w których są uwięzione, przynajmniej tyle zyskać, żeby sami mogli wstać i pójść do toalety.
- Przyszłam tu prosić, żebyście pamiętali, że najważniejszą sprawą jest to, żeby najsłabsi mieli pomoc z naszej strony. Ale przyszłam także powiedzieć wam, że te heroiczne matki znam, uczyłam takie dzieci. Jestem żołnierzem, ale jestem nauczycielką. Przyszłam, bo moje sumienie nauczycielskie nie pozwoliło mi zostawić Adriana, Kubę, tych wszystkich, którzy potrzebują pomocy pilnie. Te matki potrzebują waszego wsparcia, bez tego nie zwyciężą - mówi Traczyk-Stawska.
Dalej Traczyk-Stawska, której wczoraj nie wpuszczono do Sejmu, gdzie protestują opiekunowie osób niepełnosprawnych, tłumaczyła, że nie należy do żadnej partii. - Jestem żołnierzem i nie wolno mi należeć. Ale moją partią jest cała Polska i wszyscy ludzie w Polsce - powiedziała.
Proszę was - pomagajcie najsłabszym. Chcę powiedzieć do tych matek, może mnie usłyszą, że mogą liczyć na nas, że zawsze naród polski miał wielki szacunek do matek. Dlatego nie traćcie nadziei, jesteśmy z wami
Na koniec uczestniczka Powstania Warszawskiego odniosła się do sytuacji Polski na arenie międzynarodowej. - Bez Unii Europejskiej jesteśmy mucha na słonia. Pilnujcie, żeby polityka miała na uwadze to, że jesteśmy w Unii szczęśliwie, to marzenie naszych ojców. Spełniło się, jesteśmy i nie damy się z Unii wyrwać - powiedziała na koniec, a tłum zaczął skandować "dziękujemy, dziękujemy!".