W czwartek 10 maja pierwszy raz od 2010 roku ulicami Krakowskiego Przedmieścia nie przeszedł marsz związany z miesięcznicą smoleńską. W związku z tym Oko.press opisało, że według ich wyliczeń koszt zabezpieczania tych wydarzeń przez policję mógł wynieść ponad 7 milionów złotych.
Skąd tak duża kwota? Od czasu dojścia do władzy przez Prawo i Sprawiedliwość na ulice Warszawy wysyłano jeszcze więcej funkcjonariuszy, niż w czasach PO-PSL.
Dane na temat kosztów - na wniosek posłów, czy dziennikarzy udostępniała natomiast Komenda Główna Policji i Komenda Stołeczna Policji. Od października 2015 r. do marca 2017 r. zabezpieczanie miesięcznic miało kosztować 1,47 mln zł - tak wynikało z odpowiedzi KGP na pytania posła Cezarego Tomczyka z Platformy Obywatelskiej.
ZOBACZ TEŻ: Ochroniarze prezesa PiS kontra BOR. "Rządzili na miesięcznicach, przenoszono snajperów"
Wyliczenia według KGP i KSP
Na bazie informacji z Komendy Stołecznej Policji oko.press podawało z kolei, że od kwietnia 2017 do listopada 2017 roku koszty ochrony miesięcznic wyniosły 3,65 mln zł. Sumując więc dane z odpowiedzi na pytania Tomczyka (1,47 mln zł) i wspomniane 3,65 mln zł wychodzi, że przez dwa lata rządów PiS na ten cel wydane ponad 5,1 mln zł (a dokładnie 5 134 471 zł).
Do tego nie doliczono jednak kosztów związanych ze ściąganiem do stolicy policjantów spoza Warszawy - te koszty, na bazie informacji z KSP, wyniosły ponad 870 tys. zł. Razem daje to ponad 6 mln zł. Co więcej, w połowie marca tego roku Tomczyk otrzymał kolejne dane z KGP, według których miesięcznice kosztowały około 3 mln zł.
Tyle tylko, co udostępnił ponownie poseł Tomczyk, według Komendy Głównej Policji od 2015 roku do lutego 2018 było to zaledwie 847 tys. zł. Dlaczego nagle zaniżono kwotę? Otóż według KGP stołeczna policja nie ponosiła wcale kosztów zabezpieczenia marszów smoleńskich, a 847 tys. zł to jedynie dodatkowe koszty powiązane z pojawieniem się w Warszawie policjantów z innych miast, czyli z ich zakwaterowaniem i wyżywieniem.
Dlaczego nagle z 6 milionów (w oparciu o wcześniejsze policyjne dane) nagle zrobiło się 847 tys. zł? Tego policjanci na razie nie wyjaśnili.
Czekamy na Wasze opinie pod adresem: listydoredakcji@gazeta.pl.