"Odchodzę z Nowoczesnej, ale nie odchodzę z polityki. Dzień dobry. I do przodu" - napisała posłanka.
W programie "Jeden na jeden" w TVN24 Scheuring-Wielgus powiedziała, że powodem tej decyzji był zakaz wypowiadania się w sprawie osób niepełnosprawnych, jakie nałożyło na nią szefostwo klubu we wtorek. Jak mówiła, nie zgodziła się z tym stanowiskiem.
- Nie akceptuję fałszu, czerwona linia została przekroczona, odchodzę z Nowoczesnej - oznajmiła posłanka.
Jak mówiła posłanka, takie decyzje o zakazach zawsze podejmuje prezydium Nowoczesnej, czyli m.in. Kamila Gasiuk-Pihowicz. Dodała, że dowiedziała się o tym przez internet.
Nie ma mojej zgody na takie działania, mi się to nie podoba, nie chcę się pod tym podpisywać. To nie była decyzja emocjonalna
- przekonywała.
Pytana o to, jaka będzie jej dalsza polityczna przyszłość, odparła, że będzie "wolnym elektronem" i na razie "będzie cieszyć się z bycia niezależnym posłem".
W rozmowie pojawił się także wątek ewentualnych animozji wewnątrz klubu, na co odpowiedziała, że Lubnauer czy Gasiuk-Pihowicz "wciąż pozostają jej koleżankami".
- Są pewne rzeczy, które są dla mnie nie do zaakceptowania, w takich wypadkach trzeba zejść ze sceny - podkreśliła, zaznaczając przy tym, że na tę chwilę nie widzi siebie w innym klubie i nie zamierza wstępować do Platformy Obywatelskiej. - Ja jestem w polityce przeciwko PO - powiedziała i dodała, że poinstruowała swoje struktury, by nie opuszczały Nowoczesnej. - Na pewno będę wspierała kandydatów do wyborów samorządowych - mówiła.
Joanna-Scheuring Wielgus w 2016 roku weszła w skład zarządu Nowoczesnej. Później, w listopadzie 2017 roku w partii doszło do przetasowania: w miejsce Ryszarda Petru pojawiła się Katarzyna Lubnauer.
Scheuring-Wielgus jeszcze na początku tego roku razem z Joanną Schmidt i Krzysztofem Mieszkowskim na jakiś czas zawiesiła członkostwo w klubie poselskim Nowoczesnej. Cała trójka pełne członkostwo odzyskało w lutym. Powodem takich działań był brak koordynacji w partii w sprawie głosowania nad obywatelskim projektem liberalizującym przepisy aborcyjne.
Czekamy na Wasze opinie pod adresem: listydoredakcji@gazeta.pl