O starych-nowych planach Razem pisał na łamach "Super Expressu" jeden z liderów partii Adrian Zandberg. Powrócił w nim do projektu, zgodnie z którym Polacy mieliby pracować siedem godzin dziennie, czyli 35 tygodniowo. Jako przykład podawane są takie kraje jak Dania czy Francja, gdzie gospodarka dalej ma się dobrze, mimo skrócenia czasu pracy.
W Polsce robimy dokładnie odwrotnie. Pracujemy niemal najwięcej wśród krajów rozwiniętych. Za długo! Mniej od nas spędzają w pracy nawet Japończycy, choć to o nich przez lata mówiono, że zaharowują się na śmierć
- ocenia Zandberg.
Polityk Razem o taki stan rzeczy obwinia właścicieli i prezesów firm, którzy zarządzają biznesami "jak folwarkiem". "Pokrzykują, zmuszają do nadgodzin, przycinają płace. Efekt jest taki sam jak na folwarku - niska wydajność" - pisze.
Dlatego też Razem zacznie (od poniedziałku, 7 maja) zbierać podpisy pod obywatelskim projektem ustawy "Pracujmy krócej".
Mateusz Morawiecki mówił, że zależy mu na doganianiu zachodniej Europy. Ma teraz znakomitą okazję, żeby to udowodnić. Ustawa "Pracujmy krócej" to krok w stronę nowoczesności. Czy rząd ją poprze?
- pyta Zandberg.
Razem jeszcze w styczniu tego roku przypominało, że Polacy i Polki pracują dłużej niż obywatele innych europejskich krajów (średni tygodniowy czas pracy w Polsce wg danych OECD wynosi 40,8h, dłużej od nas pracują tylko Grecy – 41,9).
Analizy i opracowania badające to zagadnienie pokazują, że krótszy czas pracy to więcej czasu na inne aktywności, które z punktu widzenia jednostek, jak i całych społeczności ą równie ważne jak praca zarobkowa, m.in. rodzina i wychowywanie dzieci, aktywność społeczna i obywatelska, kreatywność i innowacyjność
- wskazywała partia.
Nie musimy tyle pracować. Stać nas na to, by pracy zawodowej poświęcać mniej i by dzięki temu mieć więcej czasu na odpoczynek, rozwój i kontakty z innymi
- przekonuje Razem.